
Mistrzowskie aspiracje nie na wyrost
To było wydarzenie kolejki numer 18. Błyskawica Drogomyśl, walcząca o mistrzostwo ligi okręgowej, zawitała do Skoczowa na starcie z Beskidem, by zrewanżować się za jesienną porażkę domową.
Bardzo szybko po pierwszym gwizdku arbitra goście przystąpili do realizacji swojego planu. W 3. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Andrzej Siekierka, żaden z miejscowych piłkarzy nie zdołał sytuacji zagrożenia wyjaśnić, uczynił to natomiast zdobywając gola Błażej Bawoł. Równie błyskawicznie okazało się, że prowadzenie uzyskane przez faworyta nie było dziełem przypadku. W 8. minucie Alan Pastuszak stanął „oko w oko” z Konradem Kruckiem, który zapobiegł kolejnej stracie. Tego jednak skoczowianie nie uniknęli w minucie 15. Futbolówki na rzecz Bartosza Szołtysa pozbył się Michał Grześ, pomocnik Błyskawicy zagrał prostopadle do Pastuszaka, który tym razem nie zawiódł.
– Po idealnym dla nas kwadransie grało się łatwiej i na pewno spokojniej – przyznaje trener drogomyślan Krystian Papatanasiu, którego podopieczni zaliczkę dowieźli do pauzy. Tu jednak odnotować można wysiłki Beskidu, aby losy meczu odmienić. Aktywny był zwłaszcza Jakub Krucek, którego uderzenia nie miały dostatecznej precyzji.
Wstęp drugiej odsłony był z perspektywy skoczowskiej drużyny obiecująco. Po stałym fragmencie w 48. minucie przed szansą stanął J. Kruczek, lecz Bartłomiej Oleksy był na posterunku, zaś niebawem z bliska spudłował Adrian Borkała. Gdy trudny moment Błyskawica przetrwała zdołała zadać decydujący cios. Mowa o zdarzeniu z 74. minuty. Pastuszakowi, wtórnie pokonującemu bramkarza Beskidu, asystował Krzysztof Koczur, który już kwadrans wcześniej bliski był poprawienia dorobku w pojedynku z K. Kruckiem.
Ani w wyniku, ani tym bardziej w punktowym rozdziale nic już się w Skoczowie nie zmieniło. Błyskawica cieszyła się z rewanżu i podtrzymania mistrzowskich aspiracji, gospodarze kończyli mecz w nastrojach jeszcze gorszych po czerwonej kartce dla Grzesia za „pyskówkę” względem rozjemcy sobotnich zawodów.