O niekorzystnym losie rywalizacji z „dwójką” GKS-u Jastrzębie zaważyła de facto wstępna faza meczu. Nim na dobre spotkanie w Wilkowicach się rozkręciło, miejscowi przegrywali i to aż 0:3... – Popełnialiśmy proste błędy indywidualne, byliśmy wolniejsi od rywali i również mniej zdeterminowani – przyznaje szkoleniowiec wilkowiczan Krzysztof Bąk.

Kiedy jastrzębianie wysoko prowadzili, trener GLKS Nacomi dokonał 2 zmian w składzie, a „do bazy” odesłanie zostali Jakub Cybiński Kacper Pieniądz. Reakcja drużyny nastąpił na ten wstrząs pozytywna. W 30. minucie w zamieszaniu Dominik Kępys najpierw uderzył w golkipera gości, ale za moment popisał się efektywną dobitką, która była optymistycznym symptomem dla ekipy z Wilkowic. Kolejny to już premierowa minuta po zmianie stron, gdy znów nastąpiły liczne przetasowania w zestawieniu personalnym wilkowiczan. Jakub Caputa został sfaulowany w polu karnym, a Marcin Byrtek wymierzył sprawiedliwość, co zwiastowało imponujący pościg.

Gospodarzem i owszem próbowali możliwie szybko wyrównać. Niezłą sytuację mieli do spółki Caputa z Kępysem, obiecującą akcję, lecz bez finalizacji przeprowadził też Kacper Śleziak. Wysiłki zniweczone zostały w 75. minucie, gdy Richard Zajac skapitulował po wzorcowej kontrze rezerw GKS-u. Podsumowaniem nieudanego występu domowego GLKS Nacomi była zmarnowana „11” przez Caputę, którego intencje wyczuł golkiper gości.