Po słabym początku rundy wiosennej zespół Maksymiliana Cisiec wielu obserwatorów widziało w gronie potencjalnych kandydatów do opuszczenia szczebla klasy okręgowej. O 180 stopni ocena drużyny z Żywiecczyzny odmieniła się po dwóch ostatnich meczach.

Maksymilian_Cisiec W sobotę piłkarze z Ciśca o punkty walczyli w Wiśle, gdzie zadanie mieli z kilku względów trudne. Gospodarze ponieśli dwie porażki z rzędu i myśląc o podtrzymaniu szans na wywalczenie mistrzowskiego tytułu Bielskiej Ligi Okręgowej wygrać musieli. Poza tym szeregi Maksymiliana zostały przetrzebione nadmiarem żółtych kartek ofensywnych zawodników. W składzie na sobotni mecz zabrakło Macieja Wojtyły i Jana Duraja, ale nade wszystko bramkostrzelnego Macieja Figury, na którym przecież siła ataku drużyny w znacznej mierze opiera się. Nie przeszkodziło to gościom w osiągnięciu sensacyjnego rezultatu w postaci wygranej 2:1. – Sprawiliśmy dużą niespodziankę. Mądrze broniliśmy się i nie dopuszczaliśmy do zbyt wielu groźnych sytuacji pod naszą bramką. Tym bardziej wynik cieszy, bo byliśmy mocno osłabieni. Ale zmiennicy zagrali super – mówi trener Maksymiliana, Krzysztof Bąk, mając na uwadze choćby debiutującego na środku obrony, 17-letniego Kamila Płotkę. – Zagrał znakomicie, w dodatku w pełnym wymiarze czasu gry. Wprowadzanie tak młodych zawodników w lidze okręgowej jest czymś, co cieszyć wszystkich powinno – komentuje z zadowoleniem szkoleniowiec.

Przed tygodniem ekipie z Ciśca nie sprostał Pasjonat Dankowice. Zespół również ze ścisłej czołówki „okręgówki” uległ niżej notowanemu rywalowi także 1:2. Czy na tej podstawie wysnuć można wniosek o wzrastającej formie Maksymiliana? – Widocznie lepiej gra nam się z mocnymi przeciwnikami – wyjaśnia Bąk.

Maksymilian, dzięki kompletowi punktów w dwóch ostatnich spotkaniach, awansował w tabeli na 9. miejsce. W środę zespół ten czekają prestiżowe derby z Metalem Skałką Żabnica w ramach zaległej kolejki rozgrywek.