
Mocny początek i gorąca końcówka
Wisła Strumień podejmowała dzisiaj Koszarawę Żywiec. Kwestia końcowego wyniku ważyła się do ostatnich minut.
Niemalże identyczny przebieg miał dzisiejszy mecz w Strumieniu do tego, który oglądaliśmy 14 sierpnia w Żywcu. Koszarawa do przerwy prowadziła 2:0, by po zmianie stron dać się zaskoczyć Wiśle. Oba spotkania zakończyły się zwycięstwem żywieckiej drużyny 2:1.
Dziś Koszarawa objęła prowadzenie za sprawą Przemysława Jurasza, który właściwie spożytkował dośrodkowanie z rzutu wolnego i przedłużenie piłki przez Rafała Piechę. Wynik podwyższył w 43. minucie Krzysztof Walkiewicz po bardzo efektownym uderzeniu. Piłkarze prowadzeni przez Tomasza Fijaka w pierwszej połowie prezentowali się zdecydowanie lepiej od przeciwnika. Kto wie, czy gdyby Hugo Nejfeld wykorzystał sytuację sam na sam z Bartoszem Grabowskim, to po zmianie stron bylibyśmy również świadkami jakichś emocji. A tak...
W 55. minucie Mateusz Stankiewicz zagrał ręką w polu karnym, po czym sędzia wskazał na "wapno". Wojciech Mrok strzał z 11. metra obronił, ale wybijający futbolówkę Maciej Móll... zahaczył jednego z piłkarzy Wisły i sędzia ponownie podyktował rzut karny. Tym razem Marcin Urbańczyk się nie pomylił. Ekipa ze Strumienia zwęszyła szanse na doprowadzenie do wyrównania i w ostatnich 2 kwadransach rzuciła się do ofensywy. Mrok w bramce spisywał się jednak bez zarzutu, zapewniając Koszarawie 3 punkty.