W minionej serii gier bielskiej „okręgówki” Soła Kobiernice przed własną publicznością wygrała 3:2 z Metalem Skałką Żabnica. Jednym z obserwatorów tego spotkania był Dariusz Kubica. Były trener m.in. czechowickiego MRKS-u, Sokoła Buczkowice i Orła Kozy podzielił się z nami pomeczowymi przemyśleniami. kubica dariusz Grająca u siebie drużyna Soły bardzo szybko, bo już w 3. minucie wyszła na prowadzenie. Janusz Matusik otworzył wynik meczu. – Skupienie i motywacja odgrywają istotną rolę w rywalizacji sportowej. Piłka nożna ma to do siebie, że w jednym momencie rywalizuje ze sobą jedenastu zawodników. Do tego dochodzą rezerwowi. Trenerzy stają zatem przed zadaniem niełatwym. Muszą cały zespół zmotywować do realizacji wspólnego celu. Soła mecz rozpoczęła bardzo dobrze. Gospodarze wyszli z szatni odpowiednio zmotywowani, objęli prowadzenie i spuścili z tonu. Do głosu doszli przyjezdni, którzy doprowadzili do remisu. Po przerwie gospodarze ponownie wyglądali na zespół scementowany, dążący do realizacji wspólnego celu. Zdobyli dwie bramki i... stanęli. Skałka złapała kontakt. Końcówka była nerwowa, ale kobierniczanie zdołali zwycięstwo dowieźć do końca – ocenia Dariusz Kubica.

Nierówną grę zespołów na dystansie jednego spotkania tłumaczy poniekąd amatorski poziom rozgrywek. – „Okręgówka” to nie Liga Mistrzów. Spójrzmy na Chelsea, która w starciu z Atletico Madryt niemal bezbłędnie od pierwszej do ostatniej minuty realizowała założenia taktyczne. Na amatorskim poziomie wahania w trakcie meczu są czymś normalnym. Soła rozpoczęła mocno zdeterminowana. Po szybko zdobytej bramce poziom motywacji spadł. Ktoś nie wrócił, ktoś nie wsadził nogi i goście wyrównali. W końcówce, przy prowadzeniu 3:1 gospodarze ponownie pozwolili rywalom na rozwinięcie skrzydeł. Zbyt szybko uznali, że wygrają mecz – obrazuje nasz rozmówca. – Bokser będąc w trakcie trzeciej rundy, nawet jeśli wie, że prowadzi na punkty, nie może sobie pozwolić na dekoncentrację. Do końca walki musi boksować. W piłce nożnej powinno być tak samo. Drużyna, poszczególni zawodnicy, pełna koncentracja od pierwszej do ostatniej minuty. Dużo łatwiej zmotywować do realizacji zadania sportowca-indywidualistę. W przypadku gier zespołowych, jest to trudna sprawa. Skala problemu rośnie wraz ze spadkiem poziomu rozgrywkowego. Koncentracja poszczególnych zawodników na wspólnym celu, którym jest realizacja założeń taktycznych, a co za tym idzie na zwycięstwie, odgrywa niebagatelną rolę. Na szczeblu amatorskim niełatwo o osiągnięcie przez drużynę jednolitego systemu motywacyjnego. Praca, dom, rodzina itd. To utrudnia trenerom zadanie – konkluduje Kubica.