Końcowy wynik MRKS-u Czechowice-Dziedzice na boiskach IV-ligowych, to typowy przykład, kiedy komentatorzy zwykli mawiać, iż "wynik mówi sam za siebie", a komentarz jest zbędny.

mrks_logo

I tak - niestety w mono pejoratywnym stopniu - można określić ekipę z Czechowic-Dziedzic. Już przed sezonem wiadomym było, że rozgrywki te dla zasłużonego klubu będą trudne, wszak coraz śmielej i zdecydowanie zaczęto mówić o problemach natury organizacyjno-finansowej. Toteż niejako z "urzędu", zespół skazano na wegetację, choć w samym klubie wierzono, iż drużyna zdoła uniknąć degradacji. Misji uratowania statusu IV-ligowca podjął się Dariusz Kubica, ale mimo, iż można mówić o sporym zaangażowaniu ze strony trenera, plan nie powiódł się. A szkoleniowiec, jeszcze przed zakończeniem rozgrywek pożegnał się z pracą. Sezon, dokończył w roli trenera Zbigniew Byrdy, ale także nie był w stanie poprowadzić zespołu do zwycięstwa. Bilans meczów, w których dwa najlepsze wyniki to domowe remisy, wygląda nader nieprzyzwoicie. I można oczywiście tłumaczyć, że zespół była bardzo młody, a wielu zawodnikom zwyczajnie brakowało umiejętności na ten szczebel rozgrywkowy. Wszystko to mogłoby dotrzeć do świadomości wtedy, gdyby wiadomym było, że w Czechowicach-Dziedzicach dojdzie do zmiany pokoleniowej, a zespół, choć zbierał  w wielu spotkaniach solidne i surowe lekcje futbolu, to jednak ogrywał się. Tymczasem... nie wiadomo nic... Trudno więc w jakikolwiek pozytywny sposób odnieść się do minionego sezonu w wykonaniu MRKS-u. Faktem jest,  że zarówno zespół, jak również klubowi działacze - rzecz jasna w pionie sportowym, zawiedli.

Do minionych zmagań powracamy komentarzem Zbigniewa Byrdego, opiekuna zespołu w ostatnich pięciu spotkaniach.

Ocena własnego zespołu:

- Trudno oceniać mi zespół, kiedy tak naprawdę pracowaliśmy razem na przestrzeni pięciu spotkań. Próbowałem coś wykrzesać z tego zespołu, ale niestety nie udało się. W pierwszym moim meczu przegraliśmy 1:7 z Rekordem i to było spotkanie, jakbyśmy grali z zespołem z Ligi Mistrzów. Później były jednak kolejne, juz lepsze mecze w naszym wykonaniu, ale chłopakom brakowało sił... Przychodzili w przerwie meczu i mówili: trenerze, brakuje już sił do biegania. Trudno więc też mi się do tego odnosić, bo nie ja przygotowywałem ten zespół. W dodatku nie widziałem jesieni, nie "pchałem" się przed szereg. Wynik, mówi jednak sam za siebie.

Ocena poziomu ligi:

- Były zespoły, które poziomem i organizacją gry przewyższały inne. Mam na myśli przede wszystkim zespoły z Góry i Bielska-Białej. Pozostałe zespoły z czuba tabeli także prezentowały naprawdę dobry, IV-ligowy poziom. Może nieco dolne rejony tabeli były słabsze. Ale generalnie, poziom trzeba ocenić jako przyzwoity.

Najlepszy i najgorszy mecz:

- Odniosę się tylko do tych spotkań, w których zespół prowadziłem. Dlatego za najgorszy mecz uznałbym mój debiut z Rekordem, kiedy przegraliśmy 1:7. Wtedy przestraszyliśmy się,  a argumentów, żeby walczyć, brakowało.

Co do najlepszego spotkania, to wskazałbym mecz z Drzewiarzem. Też przegrany, tyle że 0:1, a gdybyśmy mieli wówczas więcej szczęścia, można było pokusić się o znacznie lepszy wynik.

MRKS Czechowice-Dziedzice - 16. miejsce, 2 punkty, bilans bramkowy 15:111, 0 zwycięstw 2 remisy 28 porażek