Po zakończeniu sezonu 2012/2013 Maciej Mrowiec rozstał się z Czarnymi-Góralem. Szkoleniowiec pochodzący z Suchej Beskidzkiej objął posadę trenera Jałowca Stryszawa, zespołu z małopolskich rejonów. Po upływie kilkunastu miesiącu zdecydował się na ponowną pracę z żywiecką drużyną. maciej_mrowiec Maciej Mrowiec z zespołem ze Stryszawy – małej miejscowości sąsiadującej z Suchą Beskidzką – osiągnął duży sukces, którym niewątpliwie było mistrzostwo wadowickiej okręgówki. W czerwcu pożegnał się jednak z zespołem. – Różnie w życiu bywa. Z Jałowcem wywalczyłem awans do IV ligi, ale rozstałem się z klubem. Prezes miał inną wizję budowy zespołu, podjął taką, a nie inną decyzję. Rozeszliśmy się w zgodzie – tłumaczy Mrowiec.

Rok z małym „kawałkiem” trwał rozbrat naszego rozmówcy z klubem z Tetmajera. – Utrzymywałem kontakty z działaczami i zawodnikami. Piotrek podał się do dymisji, klub szukał następcy. Mam swoje ambicje, chciałem pracować na poziomie IV ligi, dobro futbolu na Żywiecczyźnie jest dla mnie ważne, sentyment do Czarnych-Górala, który w hierarchii klubów jest najwyżej, pozostał, dlatego przystałem na ofertę – mówi następca Piotra Jaroszka.

Drużyna z Żywca po sześciu meczach ma na swoim koncie sześć punktów oraz 17 straconych bramek, co daje średnią niemal trzech goli na mecz. – Do końca rundy pozostało dziewięć kolejek. Chcemy zacząć gromadzić punkty, wygrywać. Skupimy się na poprawie naszej gry, szczególnie w defensywie. Mam na myśli nie tylko postawę formacji obronnej, ale grę całego zespołu w destrukcji – zapowiada. – Przeprowadziłem jak dotąd jeden trening z drużyną, cudów i poprawy nie będzie od razu. Piłka nożna jest grą zespołową, w drużynie jest sporo zawodników młodych, a młodość rządzi się swoimi prawami. Zespół bramki tracił przede wszystkim na wyjazdach, czasami jeden, następnie drugi stracony gol podcinają skrzydła – dodaje.

Niewątpliwym atutem trenera Mrowca jest fakt, iż w dużej mierze zespół zna, czasu na aklimatyzację nie potrzebuje dużo. – Z większością zawodników pracowałem. Pojawiło się kilku młodych graczy oraz trzech bramkarzy. Widziałem zespół w akcji podczas meczu z Piastem Gliwice oraz podczas przedsezonowych sparingów. Miałem okazję obejrzeć materiały z ostatnich spotkań wyjazdowych. Trzon drużyny na najbliższy mecz ligowy już mam – kończy 37-letni szkoleniowiec.