Najogólniej do tematu się odnosząc – obiecująco. A to dlatego, że podstawowy cel, jakim było sprawdzenie licznego zastępu juniorów w warunkach meczowych, został pomyślnie zrealizowany. – Podobnie, jak ubiegłej zimy rozpoczęliśmy nasze sparingi konfrontacją z młodzieżą Podbeskidzia. Była to przede wszystkim okazja do zaprezentowania się naszych młodych zawodników, którzy cały czas są w treningowym rytmie – oznajmia szkoleniowiec zespołu z Wilkowic Krzysztof Bąk.
 


Skoro mowa o piłkarzach „na dorobku”, to ci na murawie pojawili się w rewanżowych 45. minutach. Nie zdołali utrzymać skromnego prowadzenia, jakie GLKS uzyskał przed przerwą, co nie znaczy, że wypadli źle na tle rywala. – Ta połowa toczyła się w dobrym tempie i na fajnym poziomie. Natomiast zabrakło nam ewidentnie skuteczności – dodaje trener reprezentanta „okręgówki”, przywołując dogodne sytuacje strzeleckie zmarnowane przez Mateusza Zacnego, Szymona Laszczaka czy Wiktora Borowicza.

W składzie zbliżonym do tego ligowego GLKS wystąpił w premierowej odsłonie. Obfitowała ona w zdobycze bramkowe. Wynik otwarli bielszczanie, ale kolejne akcje i dośrodkowania z bocznych stref finalizowali po dwakroć Mateusz Kubica i raz Maciej Wiewióra, doprowadzając do rezultatu 3:1, który został skorygowany przez futbolistów Podbeskidzia U-17 zanim nastąpiła krótka przerwa w grze. – O ile w ofensywie wyglądaliśmy przyzwoicie, tak nie ustrzegliśmy się błędów „w tyłach” i nie tyczy się to wyłącznie obrońców – klaruje Bąk.