Na kursie powrotnym do A-klasy
Degradacja nie zawsze oznaczać musi drastyczne obniżenie poziomu sportowego. Najlepszym tego przykładem ekipa z Czernichowa.
Magórce nie udało się obronić a-klasowego statusu w poprzednim sezonie, choć wiosenne występy budziły szacunek rywali, a katastrofalna sytuacja na półmetku minionych rozgrywek omal nie przerodziła się w spektakularny zwrot. – Zrobiliśmy już wtedy duży krok do przodu i nie brakło nam wiele, aby się utrzymać. Niemal natychmiast po spadku postawiliśmy sprawę jasno – interesuje nas szybki powrót do A-klasy jako oczywisty cel – podkreśla szkoleniowiec futbolistów z Czernichowa Piotr Oślak.
Minionej jesieni Magórka wygrała 10 meczów b-klasowych, 2 razy boisko w lepszych humorach opuszczali konkurenci. Co ciekawe, w obu przypadkach był to żywiecki Łucznik – aktualny wicelider, który jednak w myśl regulaminowych zapisów awansu do A-klasy uzyskać nie może. – To trochę taka liga, w której punkty można tracić na różnych rywalach. Najlepszy tego dowód niespodziewana przegrana Łucznika w Pewli Ślemieńskiej, która sprawiła, że to my finiszowaliśmy najwyżej w tabeli – klaruje trener Magórki.
Wiosną przyjdzie piłkarzom spadkowicza z a-klasowego pułapu pilnować przede wszystkim 5-punktowego zapasu nad Sołą Żywiec. – Doczekaliśmy się fajnej drużyny, złożonej z 22 chłopaków, u których widać zaangażowanie. Nie ma już tej sytuacji, gdy czasem musieliśmy za kimś dzwonić naprędce, aby przyszedł na mecz. Dla mnie jako trenera to spory komfort. Powinien przyjść w ślad za tym sukces sportowy – tłumaczy Oślak.