Zamykająca czwartoligową stawkę Spójnia Landek, po siedmiu kolejkach była jednym zespołem bez zwycięstwa. Beniaminek o przełamanie niechlubnej passy walczył w Katowicach z rezerwami GKS-u. Celu nie zrealizował. LandekChoć gdy przyjrzymy się boiskowym wydarzeniom, powinien. - W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie kilka groźnych sytuacji i grzechem było nie strzelić bramki. Mieliśmy bardzo dogodne okazje, ale... znów zawiodła skuteczność - niedowierza Sławomir Białek, opiekun Spójni. Te najdogodniejsze, to okazje Radosława Folka i Macieja Genca. Pierwszy z nich, otrzymał dobre podanie w polu karnym, ale znajdując się na 7. metrze, zbyt długo zwlekał ze strzałem, przez co w sukurs bramkarzowi zdołali niabiec obrońcy. Genc, "setkę" zmarnował po kornerze. Gro zawodników "poszło" na tzw. krótki słupek, tymczasem niepilnowany stoper gości pozostał przy odleglejszym słupku. Z kilku metrów, uderzył jednak... nad bramkę. Przyjezdni, mogliby mieć jeszcze lepszą okazję, ale według arbitra zagrania defensora katowiczan, który powalił w polu karnym Adriana Szwarca, było zgodne z przepisami... - Z czym absolutnie się nie zgadzam. Adrian wychodził na czystą pozycję, miałby sam na sam. Nie dość, że powinien więc być karny, to jeszcze czerwony kartonik. Arbiter, podjął jednak inną decyzję - kręci nosem Białek.  Gospodarze? Próbowali głównie uderzeń z dystansu, ale w każdym z przypadków skutecznie dostępu do swojej "świątyni" strzegł Rafał Jacak.

- Wygląda to coraz lepiej, powoli zespół krzepnie w tej lidze. Ale wciąż nie ma przełamania... Zostawiamy serducho na boisku, ale brakuje kolejny raz skuteczności. Szkoda, bo dziś powinniśmy sięgnąć po komplet punktów. Mieliśmy okazje, które trzeba było zamienić na bramkę. A tak, mamy tylko punkt. Niedosyt po tym spotkaniu jest spory - skomentował szkoleniowiec Spójni. GKS II Katowice – Spójnia Landek 0:0

Spójnia: Jacak - Lech, Kania, Genc, Krzak (75' Hałat), Szczepanik, Kubica, Górniak, Folek (76' Kępka), Szwarc (61' Jędrzejko), Stawicki (82' Gomółka) Trener: Białek