Po badawczych minutach początkowych kibice w Drogomyślu doczekali się fajerwerków. W 17. minucie goście mogli objąć prowadzenie, ale Michał Szczyrba przegrał pojedynek z Bartłomiejem Oleksym. Zmarnowana szansa na Beskidzie zemściła się w 21. minucie. Niezawodny Krzysztof Koczur znalazł się tam, gdzie piłka dośrodkowana z kornera przez Dominika Loskę. Główka napastnika poszybowała w same „widły” bramki skoczowian. Niespełna kwadrans później przyjezdni doczekali się akcji zwieńczonej golem. Po rozegraniu z Marcinem Jaworzynem tym razem bezbłędnie wcelował Szczyrba. Piłkarze Beskidu przejęli wówczas inicjatywę i solidnie naciskali przeciwnika na finiszu premierowej odsłony. Oleksy dwoił się i troił, gdy w światło „świątyni” strzelali groźnie w odstępie raptem kilku minut Mieczysław Sikora, Damian Szczęsny i Jaworzyn.

Jeszcze ciekawiej było po pauzie. W 52. minucie wprowadzony na boisko Kamil Janik huknął w słupek, wątpliwości nie było 120 sekund później. W gronie strzelców wylądował właśnie rezerwowy dziś pomocnik Beskidu. Bynajmniej nie podłamało to podopiecznych Krystiana Papatanasiu. W 66. minucie wtórnie swoje zrobił Koczur, ogrywając defensorów gości i pokonując bezradnego Konrada Krucka. W kolejnych minutach przed szansami stanęli piłkarze tak jednej, jak i drugiej drużyny. Błyskawica mogła fetować trafienie Błażeja Bawoła, bądź Bartosza Szołtysa, po przeciwnej stronie próby Krzysztofa Surawskiego i Szczęsnego padły łupem Oleksego. I kiedy w 87. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego autorstwa Loski nie do obrony główkował Mariusz Saltarius, wydawało się, że drogomyślanie pokuszą się o niespodziankę...

Wystarczył jednak krótki fragment nieuwagi, by to niepokonany w tym sezonie Beskid o 180 stopni odwrócił losy szlagieru w dramatycznej końcówce. W 88. minucie po faulu na Jaworzynie sprawiedliwość wymierzył Sikora, zaś już po upływie regulaminowego czasu 90-minutowego „centrę” Sikory idealnie głową sfinalizował Szczęsny.