Na taki, a nie inny przebieg pojedynku GLKS-u Wilkowice z Pasjonatem Dankowice wpływ miało kilka czynników. Przede wszystkim przed przerwą obu ekipom brakowało precyzji w wykańczaniu akcji. Po stronie gospodarzy w 16. minucie nad poprzeczką zza pola karnego uderzył Michał Pilch, a chwil kilka później Tomasz Gala Adriana Śmiłowskiego próbował zaskoczyć z lewej strony, golkiper Pasjonata z tą próbą sobie poradził. Najgroźniejsze akcje gości? Powracający do gry po kontuzji Artur Bieroński głową nie trafił do celu po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Wojciecha Sadloka. Następnie Sadlok przegrał pojedynek z Damianem Górnym. Bramkarz GLKS-u powstrzymał także Jakuba Ogiegło.   

Po drugie, w 54. minucie worek z bramkami otworzył precyzyjnym uderzeniem z rzutu wolnego wspomniany Sadlok. Gospodarze nie mieli zatem czego bronić, mecz się otworzył, czego efektem były kolejne trafienia. Beniaminek z Wilkowic wyrównał bardzo szybko. Tomasz Wajda wskazał na „wapno”, gdy jeden z zawodników Pasjonata zagrał ręką w polu karnym. Jakub Pilch okazji nie zmarnował. Mogli gospodarze pójść za ciosem, ale naciskany przez rywala Dawid Rutkowski nie potrafił sfinalizować sytuacji oko w oko z golkiperem. Natomiast po drugiej stronie boiska futbolówkę umieścił w siatce głową Wojciech Małysz. Podopieczni Sebastiana Gruszfelda raz jeszcze ruszyli do odrabiania strat, przycisnęli przeciwnika i... nadziali się na kontratak. Ogiegło zdobył gola w doliczony czasie gry po podaniu Sadloka. GLKS zdołał zmniejszyć rozmiary porażki. Jakub Pilch po raz drugi wpisał się na listę strzelców uderzając z „wapna”. Przed tym wydarzeniem z boiska „wyleciał” Arkadiusz Bargiel, który najpierw faulował, a następnie w niestosowny sposób skrytykował decyzję arbitra dotyczącą podyktowania rzutu karnego – został ukarany czerwoną kartką.

Protokół meczowy poniżej.