Krzysztof Michałowski po rozstaniu się w bielskim Rekordem, z którym wywalczył awans do III ligi, związał się z Drzewiarzem. W klubie z Jasienicy współpracuje z Ireneuszem Kościelniakiem, wspólnie pracowali na wspomniany sukces zespołu z Cygańskiego Lasu. 30-letni bramkarz przed startem sezonu przegrał rywalizację o „pole position”. M.in. o roli rezerwowego oraz szansach na kolejny awans rozmawialiśmy z zawodnikiem pochodzącym z Elbląga. rekord - BKS SportoweBeskidy.pl: W trakcie okresu przygotowawczego przegrałeś rywalizację o miano pierwszego bramkarza z Krzysztofem Żerdką. Jak podchodzisz do roli rezerwowego? Krzysztof Michałowski: Nie ukrywam, iż jest to bardzo trudna dla mnie rola, nie mogą dobrze się w niej czuć. Proszę nie doszukiwać się żadnych podtekstów, ale mogę z pełną świadomością powiedzieć, że rywalizację o miano pierwszego bramkarza przegrałem na własne życzenie.

SportoweBeskidy.pl: Do roli rezerwowego przyzwyczajony chyba nie jesteś? Jeśli pamięć mnie nie myli, funkcję zmiennika pełniłeś ostatnio w Podbeskidziu, jakieś 7 lat temu. K.M.: Zgadza się, nie zdążało mi się przesiadywać na ławce rezerwowych. Oczywiście krótkie epizody w roli rezerwowego zaliczyłem. Wypadałem także ze składu ze względu na kartki lub kontuzje. Zazwyczaj regularnie jednak grałem, tak było przez większość mojej przygody z piłką.

SportoweBeskidy.pl: Konkurujesz z Żerdką o „pierwszy plac”. Traktujesz to jako rywalizację czy wzajemną pomoc w doskonaleniu umiejętności? K.M.: Z Krzysiem mam bardzo dobre relacje. Określenie „wzajemna pomoc w doskonaleniu umiejętności” bardziej mi się podoba i pasuje do naszej sytuacji. Krzysiek jest bardzo młodym i zdolnym bramkarzem. Dużo z sobą rozmawiamy, wymieniamy się uwagami i spostrzeżeniami odnośnie meczów czy treningów. Dobrze się dogadujemy, jest między nami fajna atmosfera, obustronny szacunek. Każdy z nas chce być dobrze przygotowany do meczu czy treningu. Wtedy, gdy ja broniłem, odczuwałem duże wsparcie z jego strony, teraz sytuacja jest odwrotna. Zależy mi na tym, aby teraz on czuł się komfortowo. Wydaję mi się, że rzadko dwóch bramkarzy tak dobrze ze sobą współpracuje, tym bardziej, że jeden z nas na tą chwilę musi „grzać ławę” i w pewnym sensie jest pokrzywdzony. Najważniejsze jest jednak dobro zespołu. Decyzję trenera szanuję, w pełni zaakceptować jej nie mogą, bo chcę grać. Staram się być cały czas gotowy na ewentualną zmianę miejsc.

SportoweBeskidy.pl: Wskoczyłeś do bramki w spotkaniu pucharowy, zrobiłeś swoje. Przez 120 minut zachowałeś czyste konto. Wygraliście z BKS-em w karnych. Jak oceniasz swój występ? K.M.: Jestem zadowolony, gdyż każdy mecz dla mnie jest na wagę złota, tym bardziej, iż jest ich jak na lekarstwo. Żadna jednostka treningowa nie da mi tego, co mecz. Spotkanie z BKS-em było specyficzne. Obaj trenerzy BKS-u ze mną sąsiadują, nie byłoby mi miło, gdybym musiał przechodzić obok nich ze spuszczoną głową.

SportoweBeskidy.pl: Szansę otrzymałeś także pod nieobecność kontuzjowanego Żerdki w lidze. Wróciłeś jednak na ławkę rezerwowych. K.M.: Sytuacja w Jasienicy jest klarowna, wiem jaką pełnię rolę na chwilę obecną. Do grudnia mam umowę i chcę się z niej wywiązać. Co będzie potem? Zobaczę, rozważam pewne ewentualności. Chcę grać lub być blisko piłki. Bramkarzem numer jeden jest Żerdka, a ja jestem tylko zmiennikiem. Pod nieobecność Krzyśka broniłem. Po meczach, w których wystąpiłem wiele sobie uświadomiłem. Gram bardzo długo w piłkę, miałem problem z jedną rzeczą. Dziś mogę śmiało powiedzieć, że poradziłem sobie z problemem, z którym borykałem się przez wiele lat. Szkoda, że nastąpiło to tak późno. Teraz nie odczuwam żadnych obaw, mogę stanąć naprzeciw zespołom, które są najlepsze w lidze.

SportoweBeskidy.pl: Po ośmiu kolejkach jesteście liderem. Wielu obserwatorów widzi w Drzewiarzu potencjał na miarę awansu. W waszej szatni pojawia się temat III ligi? K.M.: Lepiej się miło zaskoczyć, niż niemiło rozczarować. Z tym awansem byłbym ostrożny, jest kilka zespołów, które mogą w tej lidze namieszać. Sezon jet bardzo długi, wiec tym bardziej wstrzymałbym się z pompowaniem balonika. Staramy się grać jak najlepiej, tylko poprzez dobrą grę wielu chłopaków ma szanse zaistnieć na wyższym szczeblu. W zespole jest wielu młodych, utalentowanych zawodników. Kto przyjdzie zobaczyć jak prezentują się Żerdka, Grześ, Pala, Kliber, Jakowenko, Łoś, Sekuła czy Kozielski, jeśli zespół będzie wszystko przegrywał? Tylko poprzez dobrą grę i wyniki mogą być zauważeni. Dlatego konsekwentnie realizujemy to, co sobie założyliśmy przed sezonem. Wygrywa tylko ten, kto ma jasno określony cel i nieodparte pragnienie jego realizacji. U nas w drużynie tacy wojownicy są, życzę każdemu z osobna, by dotarł do celu, który sobie wyznaczył.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. K.M.: Dziękuję.