Iskra zajmuje aktualnie przedostatnie miejsce w bielskiej A-klasie. Po ośmiu meczach zespół ma na swoim koncie tylko trzy punkty. – Na wstępie chciałbym podziękować trenerowi Zbigniewowi Wydrze za pracę na rzecz klubu. Spędził z nami kilka miesięcy – rozpoczyna Robert Górny. – Znajdujemy się w trudniej sytuacji. Jedyne punkty wywalczyliśmy w Kaniowie. W ośmiu dotychczasowych meczach straciliśmy aż 40 goli, zdobyliśmy tylko sześć – dodaje kierownik Iskry.

O poprawę sytuacji zawodnicy z Rybarzowic powalczą przy współudziale nowego-starego trenera. Dariusz Kubica drugi raz wchodzi do tej samej rzeki, po tym, jak klub z Rybarzowic podziękował mu za współpracę początkiem tego roku. – Unikam tego tematu, ponieważ nie wchodzę drugi raz do tej samej rzeki. Przeprowadziłem z zespołem w tym tygodniu dwa treningi. W klubie spotkałem wiele osób, które znam, ale rzeka ciągle płynie i się zmienia – podkreśla nasz rozmówca, który z Iskry został zwolniony, gdy ta była w "czubie" B-klasy. – Nie chowam urazy, nie obraziłem się na tamtą sytuację. Jestem cierpliwą i otwartą osobą. Postawa typu oko za oko nie prowadzi w życiu do niczego dobrego. Do tematu ponownej pracy z drużyną podszedłem ze zrozumieniem, zgodnie z własnym sumieniem i wartościami. Ten ruch był zdecydowanie trudniejszy dla działaczy Iskry. Mój powrót po zwolnieniu to ich inicjatywa. W naturze mam pomaganie innym, więc się zgodziłem – dodaje Kubica, który z klubu został "zluzowany" 8 miesięcy temu. Prowadzony przez niego zespół stosunkowo mało bramek strzelał, bardzo mało tracił, punkty gromadził systematycznie. Styl gry drużyny nie wszystkim się podobał. – Zgadza się. Tak było i tego nie ukrywamy, ale wiemy że trener Kubica jest osobą nietuzinkową. Miał swój pomysł na Iskrę. Liczymy na to, że ponownie wcieli go w życie, co przełoży się na lepszą grę. Często powtarzał, że w meczu trzeba strzelić jedną bramkę więcej od przeciwnika – wspomina Górny.

Nowy-trener zespołu reprezentującego Rybarzowice ponowny debiut zanotuje w najbliższy weekend podczas rywalizacji z Pionierem Pisarzowice. – Zagramy o zwycięstwo, to nie podlega dyskusji. Wszedłem do tej samej szatni po przerwie. Jestem o kilka miesięcy starszy, ciągle gotowy do pracy. Pesel w tym zawodzie nie jest najważniejszy. Doświadczenie pomaga. Wraz z jego nabieraniem z roli trenera wcielamy się także w rolę coacha, czy mentora, który zarządza z jednej strony piłkarzami, z drugiej ludźmi – podkreśla szkoleniowiec związany w przeszłości z bielskim Rekordem, czechowickim MRKS-em, Orłem Kozy i Sokołem Buczkowice.

Optymistą przed meczem z Pionierem jest kierownik Iskry. – Liczymy na to, że przełamiemy się w sobotę przed własną publicznością i odbijemy się od dna. Chcielibyśmy zimę spędzić na bezpiecznym miejscu w tabeli. Nikomu nie życzę pozycji w strefie spadkowej, ale tylko czyimś kosztem możemy awansować wyżej – kończy jeden z naszych rozmówców.