
Nic wpaść nie chciało
Przed tygodniem Pasjonat obficie postrzelał w Studzionce, co wzmogło apetyty względem meczu domowego.
W nim ekipa z Dankowic podejmowała Piasta Gol Bieruń. Z racji miejsca zajmowanego przez rywala, w dolnych rejonach tabeli „okręgówki” z realną opcją zakwalifikowania się do grona spadkowiczów, można było żywić nadzieję, że ponownie okazji do radości podopiecznym Andrzeja Tomali brakować nie będzie. Tymczasem boiskowa rzeczywistość okazała się dla gospodarzy na wskroś rozczarowująca.
Pasjonat próby zaczepne na przestrzeni 90. minut i owszem podejmował. Egzekucja? To już zupełnie inna „bajka”. W 20. minucie o powodzenie starał się Błażej Cięciel, lecz bramkarz był górą przy rzucie wolnym dankowickiego pomocnika. Obecność na murawie w 72. minucie zaznaczyć mógł Adrian Herok, ale i jego intencje przy strzale lewą nogą wyczuł golkiper gości z Bierunia. I wreszcie minuta 80., gdy stało się jasne, że nic do „świątyni” Piasta raczej nie wpadnie. Cięciel uderzył za słabo, aby na bramkę zamienić... rzut karny. Także tu rola Kamila Figury była niepodważalna. A że w tzw. międzyczasie, jeszcze przed upływem, bierunianie wykorzystali brak odpowiedniego krycia w polu karnym przez defensorów Pasjonata, to przyjezdni wyjechali z Dankowic z „maksem” na koncie, zapewnionym przez Kacpra Grzywę.
– Remis nie skrzywdziłby nikogo, bo nie było tu drużyny bardziej zasługującej na wygraną. Kilka razy kontrowali goście, kilka razy to my naciskaliśmy – tłumaczy szkoleniowiec pokonanych w świątecznej kolejce.