
Niczym Robin Hood...
Zabiera punkty "bogatym", oddaje "biednym" - tak można określić poczynania Sokoła w tym sezonie. Drużyna z Zabrzega po raz kolejny pokonała zdecydowanego faworyta, "trójkę" Podbeskidzia.
Postawa drużyny z Zabrzega w tym sezonie jest bardzo interesująca. Sokół zdobył już 10 punktów w tym sezonie, z czego 6 w starciach z czołowymi ekipami - rezerwami LKS-u Goczałkowice-Zdrój i dziś z "trójką" Podbeskidzia". To pokazuje, że potencjał w tej drużynie jest, aczkolwiek aktualnie przyjmuje postawę "Robin Hooda", o której wspominaliśmy na wstępie.
Co do samego meczu, optyczną przewagę bez wątpienia miała "trójka" Podbeskidzia. Już na początku meczu dobrej okazji nie wykorzystał Grzegorz Janusz. Sokół skupił się na zadaniach w defensywie, ale nie zamierzał być bierny także "z przodu". Efekt tego widoczny był w 34. minucie. Wówczas to Bartłomiej Kobiela wykorzystał sytuację sam na sam. Wcześniej natomiast bardzo dobrą szansę miał Mateusz Żółty, który z bliskiej odległości nie trafił czysto w piłkę.
Po zmianie stron Górale próbowali odmienić losy spotkania, ale długimi fragmentami bili głową w "mur". W 82. minucie wynik spotkania został przesądzony. Arkadiusz Tora pechowo posłał piłkę do własnej bramki i Sokół mógł się cieszyć z wygranej 2:0. "Trójka" Podbeskidzia w końcowych minutach miała kilka okazji strzeleckich, aby wprowadzić emocje, jednak w tym dniu tej drużynie nic nie chciało wpaść.
- Zawodnicy doświadczyli na własnej skórze co to jest determinacja, walka i fizyczność. Tymi cechami Sokół dziś wygrał i za to gratulacje - mówi trener "trójki" Podbeskidzia, Tomasz Górkiewicz.