- Boisko nie było w najlepszym stanie, dlatego ciężko było o efektowny futbol. Mimo to, przez większą część meczu zagraliśmy dobrze, byliśmy poukładani i fajnie to wychodziło, choć brakowało ostatniego podania. Rywal postawił na proste środki i to okazało się być skuteczne w tym meczu - mówi trener bielszczan, Juraj Dancik. 

 

 

Gdyby BKS kończył mecz w 60. minucie, to miałby 21 punktów więcej w tabeli, aniżeli obecnie i byłby na 6. miejscu. A tak bielszczanie uplątani są w walkę o utrzymanie... Pierwsza część meczu upłynęła bez większej historii. Bialska Stal cierpliwie szukała swoich okazji i raz było bardzo blisko, wszak Kornel Adamus ostemplował słupek. W kilku innych zabrakło jednak przysłowiowej kropki nad "i", dlatego bezbramkowy remis nie mógł dziwić widzów. 

 

Druga część spotkania zaczęła się wybornie dla BKS-u. W 48. minucie Adamus przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką rywala po rzucie wolnym wykonywanym przez Mateusza Maciążkę. Wydawało się, iż bielszczanie dowiozą korzystny rezultat do ostatniego gwizdka arbitra, lecz tak się nie stało. W 84. minucie Wojciech Kołek doprowadził do remisu po rzucie z autu, a w ostatniej akcji meczu zawodnik GTS-u celnie przymierzył z karnego, podyktowanego za faul Marcela Mieszczaka.