
Nie musiało to tak wyglądać
Dość wysokiej porażki zaznała Podhalanka w starciu z Piastem Cieszyn, który ostatnimi czasy imponuje formą. Tak jednak być nie musiało.
- Byliśmy słabsi od rywala w tym meczu, szczególnie w pierwszej połowie. Ale mieliśmy swój dobry moment przy stanie 2:1, gdzie mieliśmy okazje, aby doprowadzić do remisu. Tak się nie stało, w końcówce Piast nas "wypunktował" i efekt widoczny jest w rezultacie - przyznaje niepocieszony trener Podhalanki, Adrian Kopacz.
Nie było to najbardziej porywające 45 minut w pierwszej odsłonie spotkania. Zespół z Milówki dał się zdominować ekipie z Cieszyna, przez co nie stworzył sobie żadnej klarowniejszej sytuacji. Piast natomiast swą przewagę potwierdził w 24. minucie, gdy Ireneusz Jeleń wygrał pojedynek "oko w oko" z Szymonem Kurowskim. Gospodarze szukali podwyższenia, byli bardzo groźni po stałych fragmentach, ale finalnie więcej goli kibice nie ujrzeli w tej części meczu.
Zgoła odmienna była druga połowa tego spotkania, w której działo się sporo. W 49. minucie Piast prowadził 2:0, gdy Jakub Jeleń wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką przez Roberta Orła. Chwilę później Podhalanka pokusiła się o trafienie kontaktowe, gdy Filip Balcarek dobrym podaniem "obsłużył" Patryka Semika. Zespół z Milówki nie poszedł za ciosem, chociaż miał ku temu sytuacje. W jednym przypadku na przeszkodzie stanęła nawet poprzeczka.
W końcówce spotkania Piast znów dał o sobie przypomnieć. W 77. i 81. minucie trafienie fetował Grzegorz Niemczyk - dwukrotnie na gola zamieniając stały fragment gry. Decydujący cios wymierzył J. Jeleń, który w 89. minucie sfinalizował dobrą kontrę swojej drużyny.