Podczas prezentacji przedstawiono mnie jako jednego z kapitanów Lampre-Merida. Cieszę się, że obdarzono mnie takim zaufaniem i zrobię wszystko, żeby spełnić pokładane we mnie nadzieje – pisze Przemysław Niemiec. Kolarz pochodzący z Pisarzowic pozytywnie ocenia swoje pierwsze starty na Majorce i oficjalną prezentację włoskiej grupy. W marcu nie zobaczymy go w Tirreno-Adriatico, zamiast tego stanie na starcie wyścigu Paryż-Nicea. niemiec przemek

Przemysław Niemiec, podobnie jak w zeszłym roku, sezon rozpoczął od wyścigu na Majorce. – W w moich pierwszych dwóch startach odnieśliśmy dwa zwycięstwa. Pierwszy klasyk był bardzo szybkim wyścigiem na rundach w mieście. Stawiano nas w roli faworytów i wszystko ułożyło się po naszej myśli. Pracowaliśmy ciężko dla Modolo, który dobrze zafiniszował i wygrał. Po fotofniszu, ale wygrał. Drugi klasyk był już znacznie dłuższy i trudniejszy, także ze względu na pogodę. Padał deszcz, mocno wiało i było dużo nerwowych sytuacji. Nasz sprinter po raz kolejny potwierdził, że nie potrzebuje pociągu, który dowiózłby go do mety, ale w dwójkę z Richeze są w stanie sobie poradzić. Jeszcze 4 km przed metą był na około 50. pozycji, jednak minął wszystkich i wygrał. W drugim dniu pracy było trochę mniej, inne grupy też wykazywały inicjatywę, ja myślami byłem już trochę przy trzecim klasyku z cyklu Challenge Mallorca: Trofeo Serra de Tramuntana. W zeszłym roku zająłem w nim 6. miejsce. Był najcięższy z wszystkich. Mieliśmy kilku pretendentów do zwycięstwa w takim wyścigu – jechał w nim Horner, Rui Costa, Ulissi, który już wygrał w tym roku, Cunego też mówił, że jest w formie, i trudno było ustalić typowego lidera na ten dzień. Wyścig był ciężki, od startu poszedł gaz. Atakowałem na początku i odjechałem w około 10-osobowej grupce. Uzyskaliśmy przyzwoitą przewagę, ale po 20 km zostaliśmy skasowani. Doszedł peleton, zaczęły się kontrataki i w końcu pojechał odjazd. Wyścig rozegrał się na ostatniej górze na korzyść Kwiatkowskiego, fajnie, że wygrał Polak. Moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne, przyjechałem w czołowej grupie, myślę, że to dobry prognostyk. Moja forma jest podobna do tej sprzed roku o tej samej porze – relacjonuje początek sezonu pisarzowiczanin.

Po wyścigach na Majorce odbyła się kilkudniowa prezentacja zespołu Lampre-Merida. – Mieliśmy robione sesje zdjęciowe, trenowaliśmy z dziennikarzami i ludźmi Meridy, sporo się działo. Mogliśmy się w ten sposób odwdzięczyć za wielką pracę wkładaną przez tę markę w naszą wspólną grupę. W tym roku należą się jej szczególne słowa uznania za sposób, w jaki poradziła sobie z opanowaniem sytuacji po kradzieży naszego sprzętu. Pogoda dopisała, wszystko było dobrze zorganizowane, miło było porozmawiać z polskimi dziennikarzami. Spotkałem na Majorce też kolegów po fachu z Polski. Był tu Kwiatkowski, Huzarski, Gołaś, Szmyd, była ekipa ActiveJet, z której nie znam jednak zbyt wielu chłopaków, widziałem BDC na treningach. Po zimie mieliśmy sporo tematów do obgadania. Każdy z nas jest zmotywowany, tym bardziej, że większości z nas kończą się w tym roku kontrakty i trzeba się postarać o dobry wynik. Dzień przed wylotem z Majorki odbyła się oficjalna prezentacja Lampre-Merida. Znowu dobrze ją zorganizowano, panowała na niej nawet lepsza atmosfera niż w zeszłym roku. Było trochę wygłupów, Serpa dał na scenie popis swoich tanecznych umiejętności, ale wiedziałem, że jest zdolny do takich rzeczy. Podczas prezentacji przedstawiono mnie jako jednego z kapitanów Lampre-Merida. Cieszę się, że obdarzono mnie takim zaufaniem i zrobię wszystko, żeby spełnić pokładane we mnie nadzieje – pisze na blogu Niemiec, który skorygował swoje plany na najbliższy czas.  Zmianie ulegnie mój plan marcowych startów. Wyleci z niego Tirreno-Adriatico, pojawi się za to Paryż-Nicea. Dzięki temu nasz skład na dwie wymagające etapówki będzie bardziej wyrównany. Będę się we Francji ścigał wspólnie m.in. z Rui Costą. Ze względu na zmianę zrezygnuję też z udziału w Strade Bianche i Roma Maxima. lampre merida