Przemysław Niemiec podczas wyścigu Paryż-Nicea pokonał 1446,5 km. Zmagania we Francji zakończył 16 marca. Wczoraj stanął na starcie pierwszego etapu wyścigu dookoła Katalonii. niemiec przemekOśmioetapową rywalizację z metą w Nicei Przemysław Niemiec ukończył na 33. miejscu. Do zwycięzcy, Kolumbijczyka Carlosa Betancura, stracił nieco ponad pięć minut. Start we Francji był kolejną częścią przygotowań do najważniejszych wyścigów w sezonie - Tour de France oraz Giro d'Italia. - Kolejne nowe doświadczenie za mną. Paryż-Nicea to specyficzny wyścig, podobny do Tour de France. Dużo nerwów i gaz od startu do mety. Wielka Pętla przypomniała mi się od razu na pierwszym etapie, dawno nie widziałem tylu kraks, sam też brałem w nich udział. Leżałem dwa razy, dwa razy złamałem kierownicę, do mety przyjechałem na trzecim rowerze. Musieliśmy walczyć ze zwężeniami i wysepkami na drodze, na takiej trasie nietrudno było o problemy. Udało mi się podgonić i nie stracić aż tyle, ale już po pierwszym etapie wiedziałem, że mogę zapomnieć o wysokim miejscu w generalce. Minuta w plecy w takim wyścigu to bardzo dużo. Później, szczególnie na płaskich etapach, jechałem już głównie po to, żeby dojechać w całości - relacjonuje przebieg rywalizacji kolarz pochodzący z Pisarzowic. - Z całego wyścigu jestem jednak zadowolony. Myślę, że Paryż-Nicea to odpowiednie przetarcie przed kolejnymi wyścigami. Dobrze potrenowałem, zaliczyłem sporo kilometrów, start we Francji powinien procentować. Cztery etapy miały ponad 200 km, a z dojazdami zrobiliśmy w te dni około 1700 km - podsumowuje Niemiec.

Zawodnik włoskiej grupy Lampre-Merida wraz z kolegami z zespołu wczoraj rozpoczął zmagania w Katalonii. Wyścig dookoła tego regionu jest jedną z najstarszych wieloetapówek. - Czuję, że moja forma idzie w górę. Spokojnie krok po kroku robię swoje i zobaczymy, co będzie dalej. Trochę odpocząłem po Francji, później miałem cięższe treningi, w niedzielę wylatuję do Barcelony i już w poniedziałek zaczyna się wyścig. W Paryż-Nicea potrenowałem krótsze podjazdy, teraz w Katalonii czekają mnie dłuższe i mam nadzieję, że przyniosą one dobre efekty. Szykują się tam dwa ciężkie etapy z metami pod górę, jeden identyczny jak w zeszłym roku, co powinno działać na moją korzyść. Ostatnio byłem w Katalonii 7., w tym roku też postaram się o dobry wynik - na łamach swojego bloga zapowiadał start w Hiszpanii czołowy polski kolarz.

Metę pierwszego etapu imprezy, która posiada najwyższą kategorię UCI World Tour, Niemiec minął wraz z grupą zasadniczą - był 126.