Przygotowania do startu w wyścigu dookoła Włoch zakończone. Przemysław Niemiec podczas Giro d'Italia będzie pełnił funkcję jednego z liderów swojej drużyny. Przemek NiemiecKolarz pochodzący z Pisarzowic na ostatni guzik domknął wszystkie kwestie związane z wyjazdem do Włoch. – Wszystko spakowane, można wylatywać na trzy tygodnie, podczas których nie będę się nudził. Nie zawracam sobie głowy tym, jaka będzie moja rola w wyścigu, żadnej zbędnej presji nie czuję. Gdy nadejdzie odpowiednia chwila, skoncentruję się i pojadę, tyle. Za stary jestem, żeby się spalać. W lipcu stuknie mi 20 lat ścigania się, a to zobowiązuje. Trzeba przede wszystkim spokojnie przejechać Irlandię, później będę się zastanawiał nad tym, co dalej. Nie myślę jeszcze o drugim i trzecim tygodniu, raczej o drugim i trzecim etapie – w przededniu startu Giro pisze na swoim blogu Przemysław Niemiec. – Myślę, że jestem optymalnie przygotowany do tego, co mnie czeka. Wszystko wyjdzie w praniu, ale stanę na starcie spokojny i z wiarą w swoje możliwości. Trzeba umiejętnie rozłożyć siły, żeby starczyło ich na całe Giro. Takiego wyścigu nie wygrywa się w pierwszym tygodniu, wtedy można go co najwyżej przegrać. Wydaje mi się, że tegoroczna trasa jest cięższa niż w zeszłym roku, nie zabraknie na niej słynnych podjazdów. Jeśli tylko pogoda dopisze, będzie ciekawie. Nie wygramy z nią, ale może się nad nami zlituje. Gorzej niż w zeszłym roku, gdy brnęliśmy przez śnieg, chyba być już nie może. Ciężkich górskich etapów nie zabraknie, ale nie ma co zakładać popisów na którymś z nich szczególnie. Jeśli pojawi się taka możliwość, będę się starał jechać aktywnie. Spokojnie z dnia na dzień będę oceniał rozwój sytuacji i robił wszystko, żeby było jak najlepiej – dodaje.

Tegoroczna edycja wyścigu rozpocznie się w... Irlandii Północnej. Cała nasza ekipa, poza kolarzami i dyrektorami sportowymi, jest podzielona na skład irlandzki i włoski. Nie dałoby rady przenieść się w całości w jeden dzień do Włoch, dlatego część mechaników i masażystów zaczyna w Irlandii. We Włoszech będą czekać w gotowości ich koledzy, razem z drugim autokarem i drugą ciężarówką. Zawodnicy mają lądować we Włoszech w poniedziałek po południu, co utrudni nam spokojny trening tego dnia, ale co zrobić, wszyscy mają te same warunki. Spore zamieszanie z tą Irlandią, nie ma jednak co narzekać i trzeba się dostosować – klaruje zawodnik włoskiej grupy Lampre-Merida.

Niemiec rok temu ściganie w Giro zakończył na 6. miejscu. Jak będzie tym razem? – Trzymajcie kciuki, jeśli starczy sił, a zdrowie dopisze, powinno być dobrze. Wierzę, że tak będzie – optymistycznie kończy wpis.