Niemoc trwa
Liczy się w piłce efekt końcowy, a ten raz jeszcze jest bezlitosny dla piłkarzy Spójni Landek.
Niedzielny mecz to kolejny w tym sezonie z gatunku tych, których beniaminek przegrać nie musiał. I to mimo fatalnego startu potyczki. Faworyzowana ekipa z Pszczyny prowadzenie objęła już w 2. minucie. Strzał zawodnika Iskry pechowo uderzył w rękę Dawida Lecha, a sędzia bez wahania wskazał na 11. metr. Do piłki podszedł Łukasz Zaremski, wykonując rzut karny bezbłędnie. Szybko stracony gol pokrzyżował szyki miejscowym, którzy nie mogli przedostać się pod bramkę Iskry. Futbolistom Spójni nie można było za to odmówić ambicji w grze. Po przerwie beniaminek IV ligi nie miał już nic do stracenia. Po godzinie gospodarze wreszcie dopięli swego, gdy Jakub Kubica „na raty” pokonał golkipera rywali. W ostatnim fragmencie spotkania oczekujący premierowego zwycięstwa w sezonie miejscowi zaatakowali. W 80. minucie przed fenomenalną szansą stanął Radosław Folek. Mając przed sobą tylko Joachima Miklera przeniósł piłkę nad bramką gości. Z gola cieszyli się natomiast pszczynianie. Ewidentny błąd przy rozstrzygającej bramce popełnili sędziowie. Rzut z autu należał się gospodarzom, co zresztą zaordynował arbiter główny, jednak akcję wznowili... pszczynianie, strzelając gola na wagę kompletu punktów! Spójni niemoc zatem podtrzymana i marnym pocieszeniem jest niezła postawa, bo to nie pierwsza taka sytuacja w bieżącym sezonie.
– Z naszej strony były to bardzo dobre zawody. Na pewno nie byliśmy gorsi i zasłużyliśmy na korzystny wynik. Szkoda, że sędziowie popełniali dziś tak wiele pomyłek. Cóż nam z przeprosin pomeczowych, skoro punktów znów nie mamy – żałował Sławomir Białek, szkoleniowiec ekipy z Landeka.
Spójnia Landek – Iskra Pszczyna 1:2 (0:1) 0:1 Zaremski (2', z rzutu karnego) 1:1 Kubica (65') 1:2 Piesiur (82')
Spójnia: Jacak – Lech, Kania, Genc, Krzak, Kubica, Szczepanik, Stawicki (78' Górniak), R.Folek (85' Kępka), Hałat, Szczyrbowski (60' A.Szwarc) Trener: Białek