
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Niespodzianka, czy sensacja?
Z kompletowaną "za pięć dwunasta" Koszarawą Żywiec aspirujący do gry o IV ligę zespół z Ustronia trudności w teorii mieć nie powinien. Ale boisko wszystko weryfikuje.
Zgromadzona publiczność dziś na stadionie w Żywcu była świadkiem niezwykle zaciętego i dynamicznego meczu, w którym każda z drużyn miała swoje... "45. minut". Premierowa odsłona spotkania należała do gospodarzy, druga zdecydowanie do przyjezdnych. Lecz od początku.
Wraz z pierwszym gwizdkiem arbitra obie drużyny nie zamierzały oszczędzać sił i ruszyły do ofensywnych poczynań. Po jednej z prób podopiecznych Sławomira Białka, który dziś zadebiutował na ławce trenerskiej Koszarawy, piłka ugrzęzła w siatce. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i wybiciu futbolówki za pole karne, Kamil Kozieł z lewej nogi zakręcił po "dalszym" słupku. O takich golach zwykło się mówić "stadiony świata". Podenerwowani goście zaczęli z impetem dążyć do wyrównania. Jednak zarówno przy próbie Mieczysława Sikory, jak i Arkadiusza Trybulca górą był Jakub Gałuszka. Golkiper miejscowych nie miałby zbyt wiele do powiedzenia w minucie 30., lecz z bliskiej odległości spudłował Michał Pietraczyk. Przed przerwą Koszarawa na podwyższenie prowadzenia okazje miała. Wpierw bliski skompletowania "dwupaka" był Kozieł, ale świetną paradą popisał się Joachim Mikler, następnie pojedynek sam na sam z byłym bramkarzem m.in. właśnie żywieckiego klubu przegrał Mateusz Gach.
Po zmianie stron na boisku zarysowała się widoczna przewaga piłkarzy prowadzonych przez Mateusza Żebrowskiego. W 60. minucie spotkania z rzutu wolnego do wyrównania mógł doprowadzić Sikora. Futbolówka po jego uderzeniu ostemplowała jednak słupek. Niewiele do szczęścia zabrakło również Bartłomiejowi Szczęsnemu. Rozpaczliwa, acz udana, obrona żywieckich piłkarzy nie byłaby możliwa, gdyby nie ofiarne interwencje "stoperskiego" duetu. Bartłomiej Jakubiec oraz Sebastian Pępek byli dziś po prostu nie do przejścia.
Protokół meczowy poniżej.
Wraz z pierwszym gwizdkiem arbitra obie drużyny nie zamierzały oszczędzać sił i ruszyły do ofensywnych poczynań. Po jednej z prób podopiecznych Sławomira Białka, który dziś zadebiutował na ławce trenerskiej Koszarawy, piłka ugrzęzła w siatce. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i wybiciu futbolówki za pole karne, Kamil Kozieł z lewej nogi zakręcił po "dalszym" słupku. O takich golach zwykło się mówić "stadiony świata". Podenerwowani goście zaczęli z impetem dążyć do wyrównania. Jednak zarówno przy próbie Mieczysława Sikory, jak i Arkadiusza Trybulca górą był Jakub Gałuszka. Golkiper miejscowych nie miałby zbyt wiele do powiedzenia w minucie 30., lecz z bliskiej odległości spudłował Michał Pietraczyk. Przed przerwą Koszarawa na podwyższenie prowadzenia okazje miała. Wpierw bliski skompletowania "dwupaka" był Kozieł, ale świetną paradą popisał się Joachim Mikler, następnie pojedynek sam na sam z byłym bramkarzem m.in. właśnie żywieckiego klubu przegrał Mateusz Gach.
Po zmianie stron na boisku zarysowała się widoczna przewaga piłkarzy prowadzonych przez Mateusza Żebrowskiego. W 60. minucie spotkania z rzutu wolnego do wyrównania mógł doprowadzić Sikora. Futbolówka po jego uderzeniu ostemplowała jednak słupek. Niewiele do szczęścia zabrakło również Bartłomiejowi Szczęsnemu. Rozpaczliwa, acz udana, obrona żywieckich piłkarzy nie byłaby możliwa, gdyby nie ofiarne interwencje "stoperskiego" duetu. Bartłomiej Jakubiec oraz Sebastian Pępek byli dziś po prostu nie do przejścia.
Protokół meczowy poniżej.