To nic, że teren trudny

– W Brennej gra się ciężko – to zdanie często padające na łamach naszego serwisu. Nic sobie z tego nie robiąc piłkarze z Goleszowa zdominowali tamtejszy Beskid w premierowej odsłonie meczu, a potwierdzili to golami. Już w 7. minucie w następstwie elementu wytrenowanego – stałego fragmentu gry – Daniel Sikora dał gościom prowadzenie. Przed przerwą wynik podwyższył Dawid Janoszek. O przypadku mówić nie sposób. – Byliśmy w tej części spotkania zdecydowanie lepszym zespołem. Zasłużenie prowadziliśmy – zaznacza Marek Bakun, szkoleniowiec LKS-u Goleszów.

Rewanżowa połowa to prawdziwy rollercoaster. W 64. minucie skutecznością wykazał się Mateusz Wigezzi, a okazałe zwycięstwo przyjezdnych wydawało się całkiem realne. Napastnik mógł wkrótce podwyższyć przewagę swojej drużyny, 2 „setki” jednak zaprzepaścił, a po upływie kwadransa od trafienia na 3:0 ekipa z Brennej przegrywała... tylko golem. Miała nawet świetną sposobność, by wyrównać, ale w końcówce Wigezzi podwoił personalne zyski, wyrastając na czołową postać w swoim zespole. – W nasze poczynania wkradł się niepotrzebny chaos. Ale tak to już jest, że gdy rywalowi nie wyprowadzisz ciosu, to zaraz możesz sam go dostać – obrazuje Bakun.
 


 

Niepokonani – a czy mocni?

– Okaże się gdzieś mniej więcej w połowie rundy na co nas stać. Za szybko jeszcze na ocenę. Cieszy, że w trudnych meczach z zespołami, które pewnie zameldują się w czołówce ligi potrafimy zdobywać punkty i to po całkiem niezłej grze – mówi trener goleszowian, którzy pozostają jedną z drużyn bez porażki na koncie, tydzień wcześniej wszak wywalczyli „oczko” w wymagającym boju z Victorią Hażlach.

A skoro o podopiecznych Mateusza Lizaka mowa, to także zachowali w 2. kolejce miano niepokonanych. Wyższość nad beniaminkiem z Bąkowa wykazali jednak dopiero w końcowej fazie potyczki, m.in. za sprawą „dwupaka” Marcina Siekierki z 81. i 90. minuty rywalizacji.

Metamorfoza w Rudniku

Spróbujemy tego wkrótce dociec, ale wygląda na to, że LKS Rudnik w tym sezonie będzie odgrywał zupełnie inną rolę, niż w poprzednim, gdy przegrywał raz za razem. W niedzielę ograł 3:2 Strażaka Dębowiec. To drugi komplet zwycięzców i jednocześnie porażka numer 2 jednego z pretendentów do mistrzostwa. – Sensacyjny wynik. Gospodarze zaskoczyli „in plus”, ekipa z Dębowca „in minus” – komentuje Bakun.

Z kompletem „w czubie” tabeli zameldowały się tymczasem Iskra Iskrzyczyn i Błyskawica Kończyce Wielkie, które zgodnie ograły wcale niełatwych konkurentów. – Błyskawica to od lat solidny ligowiec. Wygląda, że ten sezon może być w jej przypadku w jakimś sensie przełomowy. Patrząc z kolei na to kim Iskra została latem uzupełniona, nieszczególnie dziwi, że gromadzi punkty regularnie – zauważa nasz rozmówca.

Oceny względem pozostałych drużyn? Choćby wicemistrza z Pruchnej, który po klęsce 1:5 w Brennej, nie dał teraz szans ekipie z Kończyc Małych? Albo Olzy Pogwizdów podnoszącej się w Zabłociu po inauguracyjnej klęsce? – Poczekajmy. Jest kilka zespołów aspirujących do miejsc w czołówce. Generalnie to wyrównana a-klasowa stawka i sporo ciekawych rozstrzygnięć przed nami – klaruje Marek Bakun.

Wyniki 2. kolejki:
Beskid Brenna – LKS Goleszów 2:4 (0:2)
Błyskawica Kończyce Wielkie – Cukrownik Chybie 7:2 (3:0)
Błękitni Pierściec – Iskra Iskrzyczyn 1:3 (1:1)
LKS Rudnik – Strażak Dębowiec 3:2 (2:1)
LKS '99 Pruchna – LKS Kończyce Małe 3:0 (2:0)
Orzeł Zabłocie – Olza Pogwizdów 2:4 (1:2)
Victoria Hażlach – Zryw Bąków 4:1 (1:1)

TABELA/TERMINARZ