Zamykający czwartoligową stawkę MRKS Czechowice-Dziedzice udał się do Pszczyny z zamiarem sprawienia niespodzianki. Chęci i zaangażowanie nie poszły niestety w parze z umiejętnościami, choć po premierowej odsłonie zanosiło się na ową niespodziankę.

mrks_logo

Czechowicki MRKS zawiesił faworyzowanej Iskrze  poprzeczkę nieco wyżej, niż można by się było tego spodziewać. Do przerwy gospodarze nie byli w stanie sforsować defensywy czechowiczan. - W pierwszej połowie byliśmy równorzędnym rywalem dla Iskry. Drużyna z Pszczyny miała nieco więcej z gry, ale skutecznie rozbijaliśmy ich ataki. Mogliśmy także objąć prowadzenie. Grzesiek Sztorc nie wykorzystał jednak sytuacji sam na sam. Po przerwie również mieliśmy „setkę”. Rafał Żurek zamiast podawać do lepiej ustawionego Grześka Sztorca zdecydował się na uderzenie. Taki jest futbol. My nie strzeliliśmy, Iskra strzeliła  – ocenia mecz Zbigniew Byrdy, szkoleniowiec MRKS-u.

Dopóki były siły i korzystny wynik dla MRKS-u, zawodnicy czwartoligowego outsidera prezentowali się korzystnie. Po straconej bramce na 0:1 zeszło z nich powietrze, czego konsekwencją były kolejne stracone gole.  Końcowy rezultat oddaje potencjał obu zespołów.

Iska Pszczyna - MRKS Czechowice-Dziedzice 5:0 (0:0)

MRKS: Łysoń - Szal, Jonkisz, Bała, Putek, M.Sztorc, Wawak (85' Baranowicz), B.Adamiec (70' Niemczyk), Wójcikiewicz, Żurek, G.Sztorc Trener: Byrdy