Nieudane pożegnanie z własną publicznością
Nie tak wyobrażali sobie ostatni pojedynek przed własną publicznością w rundzie jesiennej zawodnicy Spójni Landek, którzy wysoko ulegli Gwarkowi Tarnowskie Góry.
- To nie był dobry mecz w naszym wykonaniu. Popełniliśmy za dużo błędów indywidualnych. Niemniej, końcowy wynik to zbyt wysoki wymiar kary, ale taka jest piłką - mówi szkoleniowiec Spójni, Tomasz Kocerba.
Nie potrafili landeczanie wejść na właściwe "obroty" w pierwszej części. Wszelkie ofensywne zapędy kończyły się ich fiaskiem, przez co sytuacji strzeleckich z ich udziałem było niewiele. Gwarek jednak również nie był stroną, która kreowała sporą ilość podbramkowych zagrożeń. Tę drużynę charakteryzowała jednak skuteczność. Gwarek objął prowadzenie w 16. minucie. Napastnik Gwarka na 8. metrze spuentował dogranie z bocznego fragmentu boiska. 6. minut później było już 2:0 dla przyjezdnych po trafieniu... bezpośrednio z rzutu rożnego. Po tej bramce do siatki rywala trafił Michał Batelt, aczkolwiek sędzia gola nie uznał dopatrując się faulu w ofensywie.
Drugą część Spójnia zaczęła ze sporym animuszem i była bliska pokuszenia się o trafienie kontaktowe. Szybko jednak ich nadzieje prysły, bo w 56. minucie. Ponownie Gwarek sfinalizował oskrzydlającą akcję. Szalę goryczy przepełniła bramka z 90. minuty po błędzie indywidualnym zawodnika z Landeka.