Przede wszystkim, był taki moment w zimowym okresie przygotowawczym, że pod znakiem zapytania stało przystąpienie KS-u do rundy wiosennej. W Międzyrzeczu udało się jednak stworzyć zespół oparty głównie na młodych zawodnikach z niższych klas rozgrywkowych. Czy to "wypali"? Czas pokaże, jednak pamiętać należy, że zawsze dla futbolu w regionie lepiej jest, gdy wszyscy są w komplecie i to, że KS wystartował jest największym pozytywem, także samego meczu z Sokołem. 

 

Co do samego meczu, nie ma co ukrywać, Sokół miał sporą przewagę. KS dopóki miał wystarczająco motywacji, czyli do okolic 30. minuty stawiał opór wyżej sklasyfikowanemu rywalowi. Gdy jednak Błażej Adamiec strzałem z dystansu otworzył wynik spotkania "skrzydła" gospodarzom zostały podcięte. Chwilę przed zejściem do szatni wynik na 2:0 uderzeniem z bocznej strefy podwyższył Konrad Garus. 

 

Większą skutecznością piłkarze z Zabrzega cechowali się po zmianie stron. Kolejne trafienia dołożyli Garus i Adamiec. W 60. minucie Mateusz Żółty przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką rywala, a 8. minut później, chwilę po wejściu na boisko, z bramki cieszył się Marcin Godniak, który wykazał się przytomną dobitką. W końcówce spotkania KS pokusił się o trafienie kontaktowe. Ładnie, z dalszej odległości uderzył Remigiusz Tański i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 6:1. 

 

- Nie jestem zadowolony z tego meczu. Ciężko nam było się odnaleźć na trudnym boisku w Międzyrzeczu. Jedynym pozytywem jest wynik, choć i ten mógł być bardziej okazały - przyznał trener Sokoła, Daniel Bąk.