Nwaogu – bielska wersja Korzyma?
Dziś – od badań – oficjalnie zaczyna się piłkarski rok 2014 dla piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała.
Choć dla kilku „Górali” sportowo rozpoczął się już wcześniej. Przecież w sobotę część kadry poruszała się na parkiecie hali OSiR-u w Kętach wspomagając Fundację „Grupa Kęty Dzieciom Podbeskidzia” i Kubę Bosaka. I pod szyldem „Przyjaciół Kubusia” cały turniej wygrała. Patrząc na sylwetki Tomasza Górkiewicza, Marka Sokołowskiego, Krzysztofa Chrapka, Damiana Chmiela i Bartłomieja Koniecznego jestem pewien, że mogli dziś bez obaw stawać na wadze. Sylwetki całej piątki były godne pozazdroszczenia. Inna sprawa, że chłopcy wystąpili w czarnych strojach. A jak wiadomo, ten kolor wizualnie wyszczupla...
W zespole nie ma (na razie) już trzech piłkarzy. To, że Aleksander Jagiełło wróci do Legii zimą, było pewne od dawna. Problemy ze zdrowiem Michała Żyro czy Jakuba Koseckiego na lewego pomocnika na Łazienkowskiej wypromowały Tomasza Brzyskiego, ale „Olek” w Warszawie i tak będzie potrzebny. Tym bardziej, że mistrz Polski ma nowego trenera. Kamil Kurowski, którego reklamowano, że talentem obdarzony jest nie mniejszym od tego, którym imponował jego menedżer Mariusz Piekarski, pod Klimczokiem nic nie zyskał. Wręcz stracił pół roku, bo ani u Czesława Michniewicza, ani u Leszka Ojrzyńskiego praktycznie nie zaistniał. Przy nadmiarze zawodników mogących grać środkowego, ofensywnego pomocnika zdarzyło się nawet, że wchodził na bok, a to nie jego pozycja. Dla jego rozwoju lepiej byłoby, żeby został w Stróżach. Tam przynajmniej grał. Rozstano się też z Rudolfem Urbanem, bo piłkarz o takim sposobie gry, tempie biegania i praktycznie braku właściwych zachowań w obronie, u Ojrzyńskiego nie miał szans funkcjonować.
Poza Jagiełłą, który i tak nie był piłkarzem „Górali”, po tych, co odeszli kibiców nie dopadnie tęsknota. Klub chciałby też pewnie rozstać się z Ladislavem Rybanskym, ale może to nie być taka prosta sprawa. Latem bramkarz podpisał przecież umowę na dwa lata.
Fakty są takie, że z kilkunastu pozyskanych na różnych zasadach zawodników „pomógł” jedynie Jagiełło. Krzysztof Chrapek dawał dobre zmiany i mocno się starał, ale wymiernego efektu jego poczynań nie ma. Ale on dopiero do normalnej piłki wraca. Urban zdobył dwa gole, ktoś powie, że raz w meczu, w którym zespół punktował, ale chwilę po swoim golu na Widzewie „Rudi” nie upilnował Leimonasa, który wyrównał. Wojciech Szymanek non stop kontuzjowany, Sebastian Bartlewski przez 3/4 rundy nieuprawniony do gry, Frank Adu Kwame – pozytywów brak, Łukasz Żegleń – po golu z Górnikiem w drugiej kolejce, też szybko zniknął z pola widzenia. Tych siedemnastu punktów nie byłoby, gdyby nie „stara gwardia”, która wiosną ubiegłego roku drużynę utrzymała. Klub stara się reagować bardzo szybko, bo już zdołał zatrudnić Charlesa Nwaogu. Wiadomo, że napastnik to największa potrzeba, ale czy to właściwy człowiek do załatania „dziury” po stracie Roberta Demjana? Nigeryjczyk to jednak inny typ zawodnika. Poza tym jesienią w jednym z najsłabszych klubów zaplecza – Flocie Świnoujście – strzelił tylko dwa gole. Nie jest to korzystna rekomendacja. Owszem, był bardzo dobry. Ale przez sezon i to trzy lata temu. Ojrzyński lubi jednak takich zawodników: szarpiących, walczących, „nabieganych”, nękających obronę przeciwnika. Charles to nie jest finezja, raczej „fizyka”. Jak „Ojrza” zrobi z niego bielską wersję Macieja Korzyma, to będzie ekstra. Ale Charles to z pewnością nie ta półka co „dobra dusza” i kapitan kielczan. Ciągle podobno „żyje” też temat Ireneusza Jelenia... Wkrótce w Bielsku-Białej powinni się także pojawić – na zasadzie wypożyczenia, inny znajomy nowego trenera, prawoskrzydłowy Mateusz Stąporski (ostatnio Korona Kielce), lewonożny lewy pomocnik, który jesienią grał w Ekstraklasie i stoper, bo Damian Byrtek w Podbeskidziu się nie zatrzyma. Czy drużyna będzie zatem mocniejsza od tej, która kończyła rok 2013? Będziemy się temu wnikliwie przyglądać.