Liczyli na niespodziankę...

Aby nie stracić przewagi w rywalizacji o awans piłkarze Victorii Hażlach musieli pokonać LKS '99 Pruchna. Ta sztuka im się udała, w czym znów największy był udział strzelającego 2 gole Eryka Rybki. Gospodarze zaprezentowali solidny poziom i to wystarczyło, aby zatrzymać punktujący ostatnio w miarę regularnie zespół plasujący się na przedostatnim miejscu w tabeli. – Wypadło nam ze składu 3 obrońców, w tym 2 tuż przed meczem i ciężko było to „z tyłu” właściwie poukładać. Ale przywykłem do tego, że takie sytuacje się na tym szczeblu rozgrywkowym zdarzają. Szkoda o tyle, że szkielet drużyny złapał fajną formę fizyczną i wiarę w siebie – opowiada Michał Ćmich, szkoleniowiec LKS-u '99.

Victoria okazała się w niedzielnym meczu zespołem, którego zamiary uzyskania awansu pokrywają się z rzeczywistością. – To fajnie poukładana drużyna mająca liderów w każdej z formacji. Atutem jej jest niewątpliwie szeroki skład i każdy z zawodników pojawiających się z ławki na boisku dawał jakość. My takiego komfortu nie mieliśmy, aczkolwiek swoje sytuacje stworzyliśmy i mecz mógł ułożyć się trochę inaczej – ocenia Ćmich, przywołując choćby dogodne okazje najlepszego snajpera w szeregach ekipy z Pruchnej Kamila Gabrysia.

Któż by się tego spodziewał?

Po godzinie z niewielkim okładem, gdy w krótkim odstępie czasu „dwupaka” odnotował Przemysław Paluch, zanosiło się na nie lada sensację w Rudniku. Przegrywający ostatnio 2 mecze piłkarze LKS-u, tracący przy tym łącznie aż 22 gole, prowadzili 3:1 z wciąż mającym szansę awansu i niepokonanym wiosną Beskidem Brenna... – Trochę się śmialiśmy w pewnym momencie, że jednak zespołu z Rudnika nie przeskoczymy. Liga jest bardzo przewrotna. Widocznie gospodarze zebrali się na tyle kadrowo, aby powalczyć. Czują, że ewentualne przedostatnie miejsce w tabeli wcale nie jest takie komfortowe – podkreśla nasz rozmówca.

Beskid finalnie triumfował na wyjeździe 5:3, hat-trickiem popisał się Arkadiusz Tarasewicz, a zdobycz pozwoliła zachować status quo w tabeli. Podopieczni Przemysława Meissnera do wicelidera z Hażlacha tracą 3 „oczka”, a w całości dystans ten mogą odrobić w ostatniej kolejce, gdy... podejmą Victorię. Należy jednak mieć na uwadze, że jesienią konfrontacja przyniosła wygraną gospodarzy 3:0, co w kontekście rewanżu daje im komfort, aby na miejscu premiowanym awansem pozostać.

Na powrót w „okręgówce”

Pewni swego mogą być już w Goleszowie. Stempel na awansie do ligi okręgowej futboliści LKS-u postawili w Kończycach Wielkich, gdzie zademonstrowali ofensywne walory. Strzelili 5 goli, w dorobku mają ich w całym sezonie 95, co jasno wskazuje na siłę rażenia aktualnego lidera skoczowskiej A-klasy. – Byliśmy wiosną w rywalizacji z zespołem z Goleszowa bliscy sprawienia niespodzianki. Prowadziliśmy 1:0, mieliśmy swoje sytuacje, aby wynik podwyższyć... Stawiałem ten mecz moim zawodnikom za przykład. Miałem świadomość, że drużyna, która za miesiąc będzie w „okręgówce” jest pod względem piłkarskim w naszym zasięgu i wiele nie trzeba wybiegając w przyszłość, aby znaleźć się na jej miejscu – klaruje Ćmich, którego podopieczni zakończą sezon domowym starciem z Iskrą Iskrzyczyn, mogącym doprowadzić do opuszczenia przedostatniej lokaty w stawce.

Wyniki 25. kolejki:
LKS Kończyce Małe – Cukrownik Chybie 0:4 (0:1)
Błyskawica Kończyce Wielkie – LKS Goleszów 0:5 (0:2)
Błękitni Pierściec – Strażak Dębowiec 1:5 (0:2)
Orzeł Zabłocie – Zryw Bąków 2:1 (2:0)
Victoria Hażlach – LKS '99 Pruchna 3:0 (1:0)
LKS Rudnik – Beskid Brenna 3:5 (1:1)
Iskra Iskrzyczyn – Olza Pogwizdów 5:1 (2:1)

TABELA/TERMINARZ