Na pierwszą bramkową zdobycz przyszło czekać do 53. minuty, gdy składną akcję strzałem pod poprzeczkę z okolic 10. metra wykończył Krzysztof Walkiewicz. Piłkarze z Leśnej prowadzenie zdobyli o tyle zasłużenie, że przed pauzą wykazywali większą aktywność od swojego konkurenta, a gol otwierający wynik „wisiał w powietrzu”. W kilku sytuacjach tylko dobra dyspozycja bramkarza Metalu zapobiegała jakimkolwiek stratom. Ta ze wstępu drugiej części sparingu najwyraźniej podziałała na ekipę z Węgierskiej Górki mobilizująco...

Już w 58. minucie był remis, kiedy futbolówka odbijała się od zawodników LKS-u bez większej kontroli w taki sposób, że... wpadła do siatki. Kolejny łup dla Metalu to minuta 70., okraszona szarżą Marcina Kochutka i dograniem sfinalizowanym przez jednego z Ukraińców testowanych w szeregach reprezentanta „okręgówki”. Rezultat uległ odmianie raz jeszcze. Działo się to w 77. minucie, a trafienie wyrównujące zanotował Filip Krysta. Okazji w tym fragmencie spotkania po obu stronach nie brakowało. Najbliżej ulokowania piłki w siatce był celujący w słupek Ryszard Urbański.

– Nas zawodziła trochę skuteczność, bo mieliśmy swoje szanse w premierowej odsłonie, jak i w końcówce meczu, gdy przycisnęliśmy i dążyliśmy do wygrania – mówi Piotr Raczek, prezes klubu z Leśnej. – W Metalu widać było sporą determinację. Z tego powodu nie jest to tak słaby zespół, jak niektórzy wskazują – tłumaczy.