
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Obustronna powtórka. Satysfakcja i rozczarowanie
Wygrywając przed tygodniem w Dankowicach ekipa Metalu Skałki pokazała, że do grona ligowych outsiderów należeć nie zamierza. Mecz z „bezzębną” dotychczas drużyną z Pruchnej miał to niejako potwierdzić.
W szeregach gospodarzy zabrakło jednak głównego „żądła” w osobie Dominika Natanka, co miało odzwierciedlenie w poczynaniach zespołu. Choć Skałka okazje bramkowe stwarzała, to nijak nie potrafiła rozmontować szczelnej defensywy gości. „Setki” marnowali Adrian Szwarc i Dariusz Chowaniec, kilka nieźle zapowiadających się akcji spaliło na panewce. W 74. minucie „świątynia” LKS-u '99 została odczarowana. Dominik Błachut zagrał piłkę z lewej flanki na drugą stronę, gdzie czyhał Szwarc, wieńcząc jedyną udaną szarżę w sobotnie popołudnie.
O ekipie z Pruchnej napisano już w tym sezonie wszystko. I tym razem wrażenie generalne podopieczni Marcina Bednarka pozostawili po sobie niezłe. Ale identycznie, jak w meczach wcześniejszych nawet raz nie byli w stanie pokusić się o gola, szlifując niechlubny rekord „pustego przebiegu”. O rozczarowaniu przyjezdni mówić mogą, bo powtórnie szans, by odblokować się im nie brakowało. Dla przykładu w pierwszej części po zagraniu Marcina Wysińskiego wzdłuż linii bramkowej, z piłką minęli się Michał Chrysteczko i Paweł Pańta. Ten drugi miał także dwie inne szanse, ale górą z pojedynków wyszedł Andrzej Nowakowski. Pańta chybił ponownie z najbliższej odległości już po pauzie.
– Problem jest ten sam i ciężko go rozwiązać. Powoli nas to męczy, bo z niezłej gry nic nie wynika – mówi niepocieszony szkoleniowiec LKS-u '99 Pruchna.
Protokół meczowy poniżej.
O ekipie z Pruchnej napisano już w tym sezonie wszystko. I tym razem wrażenie generalne podopieczni Marcina Bednarka pozostawili po sobie niezłe. Ale identycznie, jak w meczach wcześniejszych nawet raz nie byli w stanie pokusić się o gola, szlifując niechlubny rekord „pustego przebiegu”. O rozczarowaniu przyjezdni mówić mogą, bo powtórnie szans, by odblokować się im nie brakowało. Dla przykładu w pierwszej części po zagraniu Marcina Wysińskiego wzdłuż linii bramkowej, z piłką minęli się Michał Chrysteczko i Paweł Pańta. Ten drugi miał także dwie inne szanse, ale górą z pojedynków wyszedł Andrzej Nowakowski. Pańta chybił ponownie z najbliższej odległości już po pauzie.
– Problem jest ten sam i ciężko go rozwiązać. Powoli nas to męczy, bo z niezłej gry nic nie wynika – mówi niepocieszony szkoleniowiec LKS-u '99 Pruchna.
Protokół meczowy poniżej.