Od pierwszej minuty było widać, iż obie ekipy wyraźnie chcą postawić na "futbol na tak", co było tylko z korzyścią dla postronnych kibiców. Jako pierwsi z trafienia cieszyli się skoczowianie, którzy objęli prowadzenie po golu Antoniego Krzaka, który sfinalizował składną akcję swojej drużyny. Później to jednak zespół z Bestwiny zaczął dochodzić do głosu. Do remisu doprowadził Krystian Patroń, który wykorzystał błąd defensywy Beskidu. Ten sam zawodnik dał LKS-owi prowadzenie do przerwy po golu przedniej urody. Ręce po rozegraniu rzutu rożnego przez zespół z Bestwiny same składały się do braw, co też docenił trener Beskidu, Bartosz Woźniak. 

 

Po przerwie do siatki trafiali już jednak tylko zawodnicy ze Skoczowa. Dwa razy bramkarza LKS-u pokonał Kacper Zątek, wynik na 4:2 podwyższył Krzysztof Surawski, a decydujący "cios" wymierzył Jakub Krucek. Skoczowianie bezlitośnie korzystali na momentach dekoncentracji w szeregach defensywy zespołu z Bestwiny, choć ten należy pochwalić, szczególnie za bardzo udaną pierwszą część meczu. 

 

- Po przerwie zrobiliśmy 9 zmian i to było widać w naszej grze. Jestem zadowolony z pierwszej połowy, gdzie realizowaliśmy swoje założenia. Z drugiej części musimy wyciągnąć wnioski i wyeliminować szczególnie indywidualne błędy, po których traciliśmy gole - mówi nam Dawid Szewczuk, trener LKS-u.