Miejscowi przez całe spotkanie grali z polotem i stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Najlepsze z nich zmarnował jednak Rafał Hałat, który najpierw został uprzedzony przez obrońcę gości, gdy próbował oddać strzał z 5. metra od bramki. Można rzec, że zawodnik LKS-u potrafi „znaleźć się” w polu karnym, bo po 30. minutach spotkania znalazł się w „bliźniaczo” podobnej sytuacji i tym razem zdołał oddać strzał, który na nieszczęście jego zespołu okazał się niecelny. Szczęścia próbował także Oleksandr Apanchuk, ale jego uderzenie świetnie obronił bramkarz przyjezdnych. Gwarek raz zagroził bramce gospodarzy, ale za to skutecznie. Zawodnik gości umiejętnie przyjął piłkę w polu karnym LKS-u, odwrócił się z nią i pokonał Macieja Szkucika.

 

- W szatni nie było nerwowych reakcji, bo nasza gra była dobra i stwarzaliśmy sytuację. Na szczęście po zmianie stron byliśmy skuteczni - powiedział szkoleniowiec gospodarzy.

 

Skuteczność przyszła już po 20. sekundach od rozpoczęcia drugiej odsłony meczu. O ile w łatwiejszych sytuacjach bramek Hałat nie zdobył, to wyrównał ekwilibrystycznym strzałem z przewrotki. Nie minęło 10. minut i gospodarze prowadzili - z rzutu rożnego dośrodkował Seweryny Pielichowski, a Bartłomiej Borak wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie strzałem głową. Niepowodzenie sprzed przerwy powetował dubletem O. Apanchuk, który najpierw skutecznie dobił strzał Macieja Felscha, a w 65. minucie wykorzystał dogranie wzdłuż bramki Patryka Świniańskiego. Przyjezdni co prawda zdobyli jeszcze gola, ale nie zmienił on oblicza meczu.

 

- Cały mecz to najlepsze podsumowanie naszego całego sezonu. W ofensywie graliśmy bardzo dobrze, stwarzaliśmy sobie dużo sytuacji. W defensywie cierpieliśmy w ciągu całej kampanii i znalazło to odzwierciedlenie w naszej dzisiejszej postawie - podsumował spotkanie trener Waligóra.