
Piłka nożna - I liga
Ofensywa nie zawiodła
Notujący kiepski początek rundy wiosennej piłkarze Podbeskidzia mogli dziś poprawić nastroje własne i kibiców.
Konfrontacja zespołów z identycznym dorobkiem 35 punktów miała dla gospodarzy idealny początek. W 6. minucie wywalczyli sobie rzut rożny, w pobliże bramki Puszczy dośrodkował Łukasz Sierpina, piłka trafiła do Kamila Wiktorskiego, który dojrzał dobrze ustawionego Pawła Oleksego. Defensor Podbeskidzia nie miał problemów z pokonaniem golkipera Miłosza Mleczko. Po mocnym wstępie spotkania entuzjazm bielszczan do prowadzenia ofensywnej gry niestety opadł. Rzadko cokolwiek działo się w obrębie „16” gości, bo trudno za jakiekolwiek zaskoczenie uznać jeden z nielicznych strzałów Valerijsa Sabali z 22. minuty. W miarę upływu czasu do głosu zaczęli dochodzić futboliści z Niepołomic, którzy optycznie przeważali, ale ich akcjom brakowało dokładności, tudzież elementu zaskoczenia. Dopiero w 45. minucie Sierpina sprawdził z rzutu wolnego czujność golkipera przyjezdnych, który ze strzałem sobie poradził.
Niemrawą w znacznej części premierową odsłonę wynagrodził sam początek drugiej. Po kilkunastu sekundach przed doskonałą szansą na wyrównanie stanął Wiktor Żytek, który pojedynek z Wojciechem Fabisiakiem przegrał. Gdy akcja przeniosła się pod bramkę Puszczy... padł gol, a nieco przypadkowo piłkę poza linię wepchnął Sabala. W 51. minucie ponownie kibice poderwali się z miejsc, a to za sprawą robinsonady Fabisiaka, który wybronił zmierzającą niechybnie do siatki główkę Przemysława Sajdaka. Szczęście na rzecz gości przechyliło się w 57. minucie. Uderzenie z rzutu wolnego zatrzymało się bowiem w murze złożonym z „Górali”, a instynktowna próba czyhającego na błąd Marcina Stefanika zaskoczyła bramkarza bielskiego I-ligowca.
Zaskoczeni podopieczni Krzysztofa Brede nie oddali rywalowi inicjatywy, mogli wynik podwyższyć za sprawą groźnych uderzeń Sabali oraz Marko Roginicia. Ale dopiero w 75. minucie skutecznością błysnął Adrian Rakowski, mocnym i precyzyjnym strzałem z okolic pola karnego pokonując Mleczkę. Dla odmiany w 82. minucie nie popisał się Sierpina, który sam wymierzył sprawiedliwość z „wapna” po wcześniejszym faulu, lecz golkiper Puszczy jego intencje wyczuł. Równie złym momentem dla Podbeskidzia była czerwona kartka dla Oleksego z 84. minuty. Końcówka dla miejscowych była trudna, m.in. Żytek z bliska chybił, ale wynik korzystny dla bielszczan się nie zmienił.
Niemrawą w znacznej części premierową odsłonę wynagrodził sam początek drugiej. Po kilkunastu sekundach przed doskonałą szansą na wyrównanie stanął Wiktor Żytek, który pojedynek z Wojciechem Fabisiakiem przegrał. Gdy akcja przeniosła się pod bramkę Puszczy... padł gol, a nieco przypadkowo piłkę poza linię wepchnął Sabala. W 51. minucie ponownie kibice poderwali się z miejsc, a to za sprawą robinsonady Fabisiaka, który wybronił zmierzającą niechybnie do siatki główkę Przemysława Sajdaka. Szczęście na rzecz gości przechyliło się w 57. minucie. Uderzenie z rzutu wolnego zatrzymało się bowiem w murze złożonym z „Górali”, a instynktowna próba czyhającego na błąd Marcina Stefanika zaskoczyła bramkarza bielskiego I-ligowca.
Zaskoczeni podopieczni Krzysztofa Brede nie oddali rywalowi inicjatywy, mogli wynik podwyższyć za sprawą groźnych uderzeń Sabali oraz Marko Roginicia. Ale dopiero w 75. minucie skutecznością błysnął Adrian Rakowski, mocnym i precyzyjnym strzałem z okolic pola karnego pokonując Mleczkę. Dla odmiany w 82. minucie nie popisał się Sierpina, który sam wymierzył sprawiedliwość z „wapna” po wcześniejszym faulu, lecz golkiper Puszczy jego intencje wyczuł. Równie złym momentem dla Podbeskidzia była czerwona kartka dla Oleksego z 84. minuty. Końcówka dla miejscowych była trudna, m.in. Żytek z bliska chybił, ale wynik korzystny dla bielszczan się nie zmienił.