W drugiej połowie stycznia informowaliśmy o tym, że najpoważniejszym kandydatem do objęcia drużyny z Radziechów jest Tomasz Wróbel. Były szkoleniowiec LKS-u Pruchna w minionych tygodniach prowadził nie tylko negocjacje z włodarzami klubu, ale i drużynę podczas treningów i sparingów. - Dziś już oficjalnie mogę potwierdzić, że w rundzie wiosennej będę trenerem GKS-u - mówi nam Wróbel. 
 
Dla IV-ligowca z Żywiecczyzny wiosenne zmagania nie będą łatwą przeprawą. Zespół w 15 meczach zdobył tylko 7 punktów, co plasuje go na przedostatniej pozycji. "Oczko" mniej ma Iskra Pszczyna. Mało tego - wciąż nie wiadomo, jaką kadrą Fiodory będą dysponować. Seweryn Pielichowski wylądował w LKS-ie Czaniec, zaś do Czechowic-Dziedzic chciałby przenieść się Michał Czernek. - Rozmowy są prowadzone, ale ciężko przewidzieć jak one się zakończą. Jest jeszcze kilka znaków zapytania. My także czynimy starania, by się wzmocnić. Średnia na treningach wynosi 13 zawoników. Chciałbym, aby kadra wykrystalizowała się jak najszybciej - podkreśla nasz rozmówca. 

 
Drużyna GKS-u Radziechowy-Wieprz ma za sobą już 3 mecze sparingowe - wygrała 8:2 z Jałowcem Stryszawa, zremisowała 3:3 z Niwą Nowa Wieś, zaś w miniony weekend pokonała Hejnał Kęty 3:1. - Zwycięstwo cieszy, ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że zagraliśmy z zespołem z "okręgówki". Mieliśmy dobre momenty, ale to za mało, by myśleć o utrzymaniu. Wciąż czeka nas dużo pracy - zauważa Wróbel, dodając. - Podejmujemy się bardzo trudnego wyzwania, ale nie chcemy poddawać się bez walki i wycofać klub z IV ligi. Utrzymać się będzie bardzo ciężko, ale mogę zapewnić, że w każdym meczu zostawimy na boisku serce i zrobimy wszystko, aby wygrywać - zakończył następca Roberta Sołtyska