Planowo to reprezentant ligi okręgowej objął prowadzenie. Michał Czakon dograł prostopadle między obrońców Victorii wprost pod nogi Krystiana Danela, który udanie całą akcję dokończył. Niebawem po wznowieniu gry od środka ekipa z Pogórza wypracowała sobie kolejne dogodne szanse, ale ani Sebastian Juroszek, ani Krystian Strach skutecznością się nie wykazali... – Do pewnego momentu wszystko wyglądało w miarę dobrze z naszej strony. Zmarnowane okazje zemściły się, a podobne błędy w defensywie pogrążały nas – zauważa Łukasz Hanzel, szkoleniowiec LKS-u, który stracił nikłą przewagę zanim nastąpiła pauza. A-klasowicz po raz pierwszy w sparingu bezwzględnie wykorzystał wówczas rzut rożny.
 


Jak okazało się po upływie rewanżowych 45. minut, to właśnie kornery były szczególnie istotnym atutem podopiecznych Mateusza Lizaka. W ten sposób wynik skorygowali jeszcze po dwakroć, a na finiszu rezultat solidnie się „rozjechał”. Victoria zaaplikowała przeciwnikowi łącznie 5 bramek, nie doczekując się zarazem w drugiej części żadnej odpowiedzi. – Na wyeliminowanie pewnych błędów potrzebujemy treningów na dużym boisku, a takiej możliwości do tej pory nie mieliśmy. Nękają nas też choroby, ale nie ma się co tłumaczyć. Rywal przewyższał nas agresją i nie dziwię się, że grając w taki sposób plasuje się w ścisłej czołówce A-klasy – kontynuuje trener pogórzan.

Za tydzień piłkarze LKS-u sparować mają już na boisku naturalnym. Awizowany jest test-mecz przeciwko innemu przedstawicielowi skoczowskiej A-klasy – Cukrownikowi Chybie, który dać winien odpowiedź na pytanie czy klęska z Victorią była faktycznym ostrzeżeniem względem dyspozycji drużyny.