Już bowiem pierwsza akcja sprawdzianu przyniosła gola. Bartłomiej Matula zagrał z głębi pola w kierunku Krystiana Pytlarza, który następnie nie dał szans Rafałowi Jacakowi na skuteczną interwencję. To, że jaworzanie istotnie lepiej weszli w mecz znalazło potwierdzenie powtórnie w minucie 20. Tym razem w roli asystenta z bocznego sektora boiska pokazał się Janusz Cyran, a instynkt strzelecki raz jeszcze nie zawiódł Pytlarza. – Stwarzaliśmy sobie więcej sytuacji aniżeli rywal w początkowej fazie meczu, ale mieliśmy też akcje, które mogliśmy zakończyć z lepszym efektem – przyznaje Tomasz Wuwer, szkoleniowiec Czarnych.

Po przerwie w Ustroniu bilans zysków był podobny. Co ciekawe, gole niezmiennie strzelali piłkarze z Jaworza, co nie oznacza, że odnieśli przekonujące zwycięstwo. Trafienie głową Patryka Adamczyka z 61. minuty było wszak „swojakiem”, zmniejszającym dystans dzielący wiślan od reprezentanta bielsko-tyskiej „okręgówki”. Równowagę wynikową z premierowej odsłony przywrócił Krystian Rycak, który w 80. minucie ładnie przymierzył z okolic 20. metra.

– Pod kątem organizacji gry zaprezentowaliśmy się słabo. Natomiast był to otwarty i wyrównany mecz, w którym kosztowne okazały się nasze błędy, choćby związane z brakiem odpowiedniej postawy podczas fazy przejściowej – opisuje trener ekipy z Wisły Patryk Pindel. Rezultat z jej perspektywy byłby zapewne inny, gdyby nieco lepszej jakości strzały w dogodnych sytuacjach oddawali Paweł LeśniewiczWojciech Małyjurek.