Gospodarze opromienieni zwycięstwem nad Koszarawą w Żywcu nie zamierzali jednak pójść na otwartą wymianę ciosów z dzisiejszym przeciwnikiem. Tak też pierwsza połowa upłynęła pod znakiem dużej przewagi Górala, który potrafił wypracować sobie również klarowne szanse, by ekipę z Pruchnej „napocząć”. Już w 3. minucie piłka trafiła do Marka Gołucha, który z najbliższej odległości przestrzelił. Później m.in. z rzutu wolnego problemy Wojciechowi Rzońcy sprawił Hugo Nejfeld, z dystansu czujność golkipera LKS-u '99 sprawdził również Grzegorz Szymoński, a przy sporej liczbie dośrodkowań w obrębie „świątyni” miejscowych golem pachniało.

Gra wyrównała się w drugiej części, choć niemal na samym jej wstępie piłkarze Górala dopięli swego. W 50. minucie Marcin Kosiec kopnął futbolówkę w kierunku bramki strzeżonej przez Rzońcę. Ni to strzał, ni dośrodkowanie przyniosło żywczanom... trafienie na 1:0. Do końca wynik mógł zmienić się kilkukrotnie. Wśród gospodarzy wyróżniał się ofensywnymi wejściami Kamil Michalczyk, stemplując słupek oraz poprzeczkę. Góral wyprowadzał niebezpieczne kontry, tych najlepszych sfinalizować nie potrafili Marcin Osmałek oraz Szymoński. Już na finiszu mający spore obiekcje do pracy sędziów piłkarze z Pruchnej zostali osłabieni po „cegle” dla Michała Chrysteczki.

Inaczej więc niż przed tygodniem Koszarawa, druga z żywieckich drużyn zdołała znaleźć sposób na LKS '99, choć po bardzo wyczerpującej batalii. – Nie przyszło nam to zwycięstwo łatwo. Ale też nie zagraliśmy jakoś genialnie – skwitował trener Sebastian Klimek.