Piłka ręczna w regionie beskidzkim przeżywa nieustanny rozkwit. Fakt, iż jest to jedna z najprężniej rozwijających się dyscyplin, to w znaczącym stopniu zasługa Pawła Szczotki. Obecny rzecznik prasowy Śląskiego Związku Piłki Ręcznej, pochodzący z podżywieckiej Rajczy, był inicjatorem powstania amatorskich zmagań w szczypiorniaku na Podbeskidziu i Żywiecczyźnie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA SportoweBeskidy.pl: - Kiedy rozpoczynała się rywalizacja w lidze piłki ręcznej było to skromne przedsięwzięcie. Dziś mamy już ponad 20 drużyn i cała Żywiecczyzna gra w szczypiorniaka. Jakie były tego początki? Paweł Szczotka: Początek był dość... przypadkowy. 20 marca 2010 roku spotkałem się w Łękawicy z dziewczynami chcącymi grać w piłkę ręczną. Miałem zrobić tylko materiał dziennikarski o tym, że chcą grać w szczypiorniaka, ale nie mają gdzie. W trakcie rozmowy, widząc ich zapał, przyszło mi do głowy, że trzeba im jakoś pomóc. Niczym błyskawica w głowie narodził się szalony plan stworzenia drużyny w Łękawicy, ale także i w innych miejscowościach na Żywiecczyźnie, a potem doprowadzenia do powołania ligi amatorskiej. Powiedziałem im tym o planie. Wtedy dziewczyny patrzyły na mnie z niedowierzaniem, wprost jak na szaleńca. Ale mimo to uznaliśmy, że spróbujemy. Kilka dni później nawiązałem kontakt z dziewczynami z Gimnazjum z Twardorzeczki, które także chciały grać w piłkę ręczną i miały dobre wyniki w zawodach szkolnych. W tym czasie okazało się, że w Chełmku będzie organizowany turniej charytatywny piłki ręcznej. Ówczesny dyrektor liceum Michał Kaczmarczyk, z którym znałem się od kilku lat, stworzył tam profil piłki ręcznej dla chłopców. Ustaliliśmy, że 24 kwietnia 2010 r. na turnieju pojawią się drużyny dziewcząt z Łękawicy i Twardorzeczki. To był taki ich „chrzest bojowy” w piłce ręcznej, oczywiście poza zawodami szkolnymi.

SportoweBeskidy.pl: Jakie były dalsze koleje narodzin szczypiorniaka? P.Sz.: Dziewczyny zaczęły swoje treningi – w przypadku Twardorzeczki pod okiem Barbary Habdas, nauczycielki wychowania fizycznego. Kilka tygodni później okazało się, że jest szansa zorganizowana turnieju piłki ręcznej w Łękawicy 19 czerwca. Udało się nawiązać kontakt z nauczycielami wf w gimnazjach – w Jeleśni z Pawłem Kupczakiem i w Łodygowicach z Aleksandrą Błaszczak. Te dwie nowe drużyny pojawiły się podczas turnieju w Łękawicy. Mieliśmy zatem już cztery zespoły. W sierpniu okazało się, że zainteresowane grą w szczypiorniaka są dziewczyny z Międzybrodzia Bialskiego. Wkrótce i tam powstała drużyna. W kilka dni później powstała drużyna w Węgierskiej Górce, a pod koniec września w Żywcu. Potem zgłosiły się dziewczyny z Bielska-Białej i Marcin Nosowicz, nauczyciel wf z Gimnazjum nr 16 Bielsko-Biała. Od końca sierpnia rozgrywaliśmy turnieje piłki ręcznej, ale wiedziałem, że to za mało i musi powstać jakaś rywalizacja o ligowe punkty. Decyzja była szybka – 23 października 2010 roku ruszamy z Podbeskidzką Ligą Amatorską Piłki Ręcznej Dziewcząt. Przystąpiło wtedy do niej 9 drużyn.

Szczotka i Wojtas SportoweBeskidy.pl: Początki nie były chyba łatwe? P.Sz.: Było bardzo ciężko, aby wszystko odpowiednio zorganizować. Potrzebni byli do tego ludzie. W Łękawicy pojawił się Jarosław Dudek, z którym wspólnie tworzyliśmy to przedsięwzięcie. Z czasem został sędzią w lidze amatorskiej. Potem dochodziły kolejne młody osoby, jak Marcin Sternicki, też późniejszy sędzia, Marcin Smagoń czy Hubert Rodak – obecnie sędzia i kierownik drużyny piłki ręcznej SMS Olimpijczyk Żywiec. Rozmawialiśmy z wójtami o bezpłatnym udostępnianiu hal sportowych dla dziewcząt z ich gmin na treningi oraz na turnieje. I muszę podkreślić tutaj ogromną przychylność wójtów przy realizacji naszych pomysłów. Mieliśmy takie założenie, aby stworzyć w każdej gminie na Żywiecczyźnie drużynę amatorską. W roku 2011 udało nam się powołać zespoły w Rajczy, Milówce i Wieprzu, a do nowego sezonu – we wrześniu tego roku – przystąpiło jeszcze Gimnazjum z Bystrej. Zatem liga już znacznie się rozbudowała. Kolejny etap to rok 2012, kiedy to w lutym i marcu stworzyliśmy lub namówiliśmy do powołania drużyn Świnną, Gilowice, Ślemień i Ujsoły. Specjalnie dla nich zrobiliśmy osobne rozgrywki pod hasłem „Liga Nowych”. Brakowało nam jeszcze drużyny w Koszarawie. Przyznaję szczerze, że ze współpracownikami sporo rozmawialiśmy na ten temat, ale wątpiłem czy w tej najmniejszej gminie w województwie śląskim uda się stworzyć drużynę. Jak się później okazało byłem w wielkim błędzie. Jakoś przekonali mnie do działania. Tamtejszy wójt Władysław Puda nie wierzył, że uda się zrobić drużynę. W ten sposób mnie też zmotywował. Co więcej założyłem się z nim, że drużyna powstanie. Wójt powiedział, że jak przegra zakład, to będzie pomagał. Na szczęście przegrał i zgodnie z obietnicą pomaga do dzisiaj.

SportoweBeskidy.pl: Skąd twoja osoba w piłce ręcznej? P.Sz.: Będąc w Szkole Podstawowej bardzo chciałem grać w piłkę ręczną. Ale niestety nie było do tego warunków i możliwości. Był taki pomysł spróbowania sił w szkole w Łodzi, ale plany pokrzyżowały mi dość poważne problemy zdrowotne. I tak skończyła się moja przygoda. Chcę więc w pewnym sensie stworzyć dziewczynom na Żywiecczyźnie to, czego ja nie miałem w młodości. Może stąd też taka upartość w dążeniu do rozwoju piłki ręcznej?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA SportoweBeskidy.pl: Jak trafiłeś do Śląskiego Związku Piłki Ręcznej jako pierwsza osoba z naszego regionu we władzach tej organizacji? P.Sz.: Kiedy ruszaliśmy z Podbeskidzką Ligą Amatorską wysyłaliśmy informacje prasowe – tu ukłon w stronę mediów, które nam pomogły w promocji – zaczęło się robić o nas bardzo głośno. Na turniejach zaczęły pojawiać się osoby ze Śląskiego Związku Piłki Ręcznej, a potem z warszawskiego Związku Piłki Ręcznej w Polsce wspomagając nas pucharami czy innymi nagrodami. Świetną rzeczą było ufundowanie 150 biletów na mecz polskiej reprezentacji męskiej z Litwą w Katowicach, w czerwcu 2012 roku. Widząc stały rozwój piłki ręcznej i to, że jest o nas coraz głośniej, zaczęto nas wskazywać jako ewenement w skali krajowej. Padła propozycja, abym kandydował do zarządu ŚlZPR. Pomyślałem sobie, że to pewna szansa też dla tych dziewcząt i zdecydowałem się na to. W zarządzie przypisano mi funkcję rzecznika prasowego oraz osoby odpowiedzialnej za promocję jubileuszu 85-lecia ŚlZPR, a także koordynację „katowickiej” części Mistrzostw Europy mężczyzn w piłce ręcznej, które w 2016 roku odbędą się w Polsce. Myślę, że fajną przygodą i doświadczeniem było uczestniczenie w zjeździe sprawozdawczym Związku Piłki Ręcznej w Polsce w czerwcu 2013 roku w Warszawie, gdzie byłem wybrany wiceprzewodniczącym tych obrad. Na pewno ogromnym wyróżnieniem było przyznanie mi srebrnej odznaki za zasługi dla piłki ręcznej. To wyróżnienie odebrałem jako nagrodę nie tylko dla mnie, ale i dla trenerów z naszej ligi i oczywiście grających dziewczyn.

SportoweBeskidy.pl: Jaką przyszłość widzisz dla szczypiorniaka jako dyscypliny? Mamy siatkówkę, piłkę nożną, koszykówkę... Konkurencja duża. P.Sz.: U nas w regionie nie ma tak naprawdę tradycji na piłkę ręczną. Ale zawsze mówię, że jak nie ma, to trzeba ją tworzyć. Moim zdaniem jest na nią zapotrzebowanie. Widzę, że dziewczynom bardzo zależy na piłce ręcznej. Są radości, łzy, emocje. Myślę, że dobry kierunek to tworzenie klas piłki ręcznej w liceach i gimnazjach, a nawet już w szkołach podstawowych. Zaczyna się więc ta praca z młodzieżą coraz wcześniej. To oczywiście stwarza dla nich jeszcze większą szansę przebicia się dalej. Zamysł jest taki, aby dziewczęta idące do IV klasy „podstawówki” na profil piłki ręcznej miały szansę kontynuacji obranej drogi w późniejszych latach edukacji. Dla większości z nich to świetna zabawa, spędzanie czasu, ale dla niektórych tak ogromna pasja, że piłkę ręczną stawiają na pierwszym miejscu w swoim życiu. Wszystko to wymaga ogromnie dużej pracy i czasu.

Reczna SportoweBeskidy.pl: A przyszłość naszej rodzimej ligi? P.Sz.: Chcemy utrzymać dwie ligi. W pierwszej są mocne ekipy z miejscowości, gdzie od kilku lat „robi się” z piłką ręczną w szkołach. To drużyny, które są od początku w lidze i gwarantują wysoki poziom. Ale są też dziewczyny i drużyny, gdzie wcześniej szczypiorniaka nie było. Im jest daleko do tych najlepszych. Druga liga ma im dać szansę, by grały, walczyły, rozwijały się. Ale też, żeby mocniejsze zespoły ich nie zniechęciły do piłki ręcznej. Chcieliśmy zwiększyć czas grania w poszczególnych meczach ligowych i to się udało, bo spotkania składają się z dwóch połów po 10 minut każda. Fajnie, gdyby pojawiły się dziewczęta z innych szkół, choćby jeszcze z Bielska-Białej. Świetnie grają szczypiornistki w Rudzicy, prężnie działa ośrodek piłki ręcznej w Ustroniu. Może Kęty, Sucha Beskidzka i Andrychów? Czekamy na nich. Cały czas rozwojowo myślimy o naszej lidze. To też fajna promocja dla samych gmin czy szkół.

SportoweBeskidy.pl: Dziękuję za rozmowę. P.Sz.: Dziękuję. OLYMPUS DIGITAL CAMERA