Gospodarze źle weszli w mecz i musieli odrabiać straty. W 13. minucie po uderzeniu głową Patryka Chmiela stracili pierwszego gola w sezonie. – Rozpoczęliśmy niemrawo, ale po bramce na 1:1 przejęliśmy kontrolę nad przebiegiem spotkania – mówi Sebastian Gruszfeld. Jego podopieczni szybko doprowadzili do wyrównania. Po podaniu Pawła Toborka piłkę do „pustaka” skierował Jakub Pilch. Chwilę później mogło być 2:1. Tym razem atak finalizował Toborek, przegrał jednak pojedynek sam na sam z Romanem Nalepą. Drugiego gola mogli zdobyć niebawem przyjezdni, Damianowi Górnego w sukurs przyszła poprzeczka.

Po zmianie stron zarysował się przewaga GLKS-u, jej efektem były dwie bliźniaczo podobne okazje Jakuba Pilcha. Napastnik beniaminka pędził na bramkę rywala niepilnowany przez nikogo przez kilkadziesiąt metrów, dwukrotnie powstrzyma go Nalepa. Król strzelców a-klasowych rozgrywek z poprzedniego sezonu zrehabilitował się w minucie 72. Dośrodkował w pole karne, gdzie futbolówkę na długi słupek zgrał Tomasz Bydliński, z najbliższej odległości do celu skierował ją głową Toborek. Młody zawodnik zespołu z Wilkowic w końcówce ustalił wynik meczu. Tym razem z rzutu wolnego podawał Michał Pilch. – Podobnie jak w Ciścu sięgnęliśmy po zasłużone trzy punkty. Wypracowaliśmy sobie sporo sytuacji bramkowych, nie wszystkie udało nam się wykorzystać. Przeciwnik pod względem piłkarskim prezentował się dobrze. Rozegraliśmy najlepszy mecz przeciwko najtrudniejszemu z dotychczasowych rywali – podsumowuje zadowolony trener Gruszfeld.

Protokół meczowy poniżej.