– Udając się do Jasienicy nastawialiśmy się na ciężką walkę. Z tej perspektywy to, co działo się na boisku nie było dla nas zaskoczeniem. Rywal wykonywał bardzo dobrą pracę w obronie i należy to docenić. My natomiast musimy się poprawić względem tego, co zaprezentowaliśmy – to „na gorąco” słowa Wojciecha Białka, szkoleniowca zespołu z Czechowic-Dziedzic, który napotkał na spory – a po części też nadspodziewany – opór ze strony gospodarzy.

Bo choć mecz ułożył się dla faworyta idealnie, gdy w 7. minucie uderzenie Łukasza Szczurka po rykoszecie zmyliło Marcina Kubinę, to dalsze fragmenty premierowej połowy były na wskroś zacięte. – Piłka nożna polega na tym, aby stwarzać sobie sytuacje, natomiast wcale w tym nie górowaliśmy nad przeciwnikiem – przyznaje trener przyjezdnych. Drzewiarz za to doczekał się gola wyrównującego. W 35. minucie goście źle rozegrali rzut wolny, jasieniczanie zaś popędzili z kontrą – strzał Konrada Bukowczana bramkarz MRKS-u odbił, ale wobec poprawki Jakuba Szendzielorza nie miał nic do powiedzenia. I trzeba przyznać, że wynik remisowy oddawał przebieg derbowej rywalizacji.
 


Walka „na styku” trwała również po zmianie stron. Podopieczni Tomasza Wróbla groźnie kontrowali, aczkolwiek brakowało im w tym elementu zaskoczenia. Miłosz Szczyrba w porę interweniował, gdy po podaniu Bukowczana szarżował Bartosz Żyła, w innym dobrze zapowiadającym się wypadzie zespół z Jasienicy nie skorzystał z liczebnej przewagi. Kluczowe dla finalnego rozdziału punktów były ostatnie minuty gry. Krótko po wejściu na murawę za odepchnięcie Marka Jondy bez piłki do szatni odesłany został Szymon Lizak. Osłabiony Drzewiarz nie upilnował w 89. minucie Szymona Kubicy, który w następstwie rzutu wolnego obsłużył podaniem Marcina Mizię, zapewniającego ekipie MRKS-u ciężko wywalczoną zdobycz.