Nie od dziś wiadomo, że BKS i MRKS to drużyny sympatyzujące ze sobą i było to też widoczne na boisku. Mecz przebiegał w spokojnym tempie, bez większej agresji z jednej, jak i z drugiej strony, a i goli również nie zabrakło. W 5. minucie bliski trafienia dla BKS-u był Paweł Kozioł, jednak piłka po jego strzale zatrzymała się na słupku. Większą skutecznością chwilę później wykazał się Patryk Wójtowicz, który mocnym uderzeniem pod poprzeczkę nie dał szans bramkarzowi bialskiej Stali na skuteczną interwencję. W minucie 20. gospodarze doprowadzili do wyrównania. Faulowany w polu karnym czechowiczan był Szymon Kubica, natomiast z 11. metrów celnie przymierzył Kozioł. 

 

Zdobyta bramka wyraźnie dodała animuszu drużynie Arkadiusza Ruckiego. W 31. minucie na prowadzenie BKS wyprowadził Kacper Marian. Młodzieżowiec przeprowadził efektowną “solówkę” zwieńczoną trafieniem. Do szatni bialska Stal mogła mieć większy dorobek bramkowy. W końcówce pierwszej połowy minimalnie szczęścia zabrakło Marcinowi Bębnowi oraz Marianowi. 

 

Istotny wpływ na losy drugiej połowy miała 60. minuta. To wówczas Kacper Szymala trafił dla BKS-u na 3:1 po ładnej asyście Mariana. Owszem, obie ekipy miały swoje lepsze, bądź gorsze próby strzeleckie, jak ta MKRS-u z 67. minuty, gdy Filip Dyduch obronił strzał Roberta Wieczorka. Samo tempo meczu, które odbyło się w strugach deszczu nie porwało, jednak obfitą w strzeleckie łupy BKS zanotował końcówkę spotkania. Na 4:1 trafił Karol Lewandowski po asyście Kozioła, natomiast wynik meczu pięknym lobem ustalił… A. Rucki, który na boisku zameldował się w 84. minucie, przypominając o sobie, że był (a może i wciąż jest?) też niezłym piłkarzem. Wynik być może nie do końca odzwierciedla losy spotkania, wszak nie było to zły występ piłkarzy MRKS-u. Górę wzięła jednak skuteczność BKS-u, która w ostatnich tygodniach jest zauważalna gołym okiem. 

 

Bialska Stal została tym samym pierwszym finalistą Pucharu Polski na szczeblu Podokręgu Bielsko-Biała. Kolejnego wyłoni starcie rezerw GLKS-u z LKS-em Czaniec.