Już po 60. sekundach goście dysponowali zaliczką. Patryk Wentland wykorzystał rzut karny po zagraniu ręką w „16” jednego z zawodników Piasta. W 10. minucie goście pokusili się o wzorcową kontrę, w której Damian Gacek podał wzdłuż bramki do Igora Jurzaka, który bramkarza zmusił do kapitulacji. Przerwa przy prowadzeniu LKS-u Bestwina 2:0 nastąpiła i nic nie zwiastowało kanonady, jakiej świadkami byli kibice po zmianie stron...

Wstęp rewanżowej połowy to cios, o którego po kilkunastu sekundach pokusili się gospodarze. W 53. minucie cieszył się Patryk Fluder, bo jego „centrostrzał” po rykoszecie zakończył lot w siatce. Przyjezdni byli konkretni, a kolejne tego świadectwo to minuta 61. i trafienie autorstwa Wojciecha Wilczka, przy którym idealnie sprawdziło się przysłowie „do 3 razy sztuka”, wszak próby napastnika poprzedzające gola były blokowane. – Wynik mieliśmy na tyle korzystny, że powinniśmy kontrolować to, co działo się na boisku. Tak jednak nie było – nadmienia trener bestwinian Dawid Szewczuk, którego podopieczni w 66. i 72. minucie nie upilnowali piłkarzy Piasta, a kontaktowe bramki sprawiły, że wśród miejscowych pojawiły się zasadne nadzieje na całkowite zniwelowanie dystansu.

Na całe szczęście dla reprezentanta bielskiego podokręgu w 75. minucie sytuacja została opanowana, w czym zasługa skuteczności Wilczka. Na finiszu Piotr Grabski sprytnie przedostał się z prawej flanki, co wraz z podaniem w tempo Krystiana Patronia dało rezerwowemu okazję, by ustalić bramkowy stosunek na 6:3. – Byliśmy świadkami piłkarskiego festynu. Zgarnęliśmy 3 punkty i to w takim spotkaniu jest najważniejsze – dodaje Szewczuk.