Początkowy fragment spotkania nie dostarczył kibicom większych emocji. Soła postawiła na uważną grę w defensywie, jednak potrafiła wyjść z groźnymi kontratakami po wygranej w środku pola. Nie zaowocowało to jednak groźniejszymi sytuacjami, tak samo jak po stronie bialskiej Stali, która grała w ataku pozycyjnym. Próby Dariusza Łosia z dystansu czy Karola Lewandowskiego głową nie mogły zaskoczyć bramkarza Soły.

 

W 28. minucie kibice zobaczyli jednak pierwsze trafienie. Na prowadzenie BKS wyprowadził Matvei Yevtyschenko, który z bliskiej odległości posłał piłkę obok golkipera gości. Nieco ponad 10. minut później było już 2:0. Dośrodkowanie Lewandowskiego z prawej strony głową sfinalizował niepilnowany Mykola Markov. 

 

Mimo dwubramkowego prowadzenia BKS nie włączył na drugą połowę “trybu ekonomicznego”, a wręcz przeciwnie. Poczynania w ofensywie tej drużyny były bardziej odważne, a w 52. minucie Sołę przed utratą bramki uratował dobrze interweniujący Jakub Jończy. W 64. minucie groźnie, aczkolwiek niecelnie uderzał Jakub Loranc. Następnie bramkarz Soły obronił sytuacje sam na sam Markova oraz Yevtyschenko. W 77. minucie to Soła była jednak blisko kontaktowej bramki, lecz na przeszkodzie, po rzucie rożnym, stanął tej ekipie słupek. W 84. minucie BKS podwyższył prowadzenie. Kamil Dokudowiec wymanewrował defensora Soły i mocnym uderzeniem ulokował piłkę w siatce. Czym jednak byłby mecz BKS-u bez pięknej bramki… W 90.minucie Dokudowiec przepięknie przymierzył z dystansu, ustalając wynik spotkania.