
Po 13. po rewanżu
Jesienią starcie Victorii ze Smrekiem zakończyło się triumfem tej pierwszej z drużyn 3:1. Identycznie teraz z atutu własnego boiska skorzystał zespół z Żywiecczyzny.
Gospodarze swego dopięli, a kibicom w Ślemieniu zafundowali gole przedniej urody. W 33. minucie z okolic 25. metra na strzał odważył się Piotr Górny – efekt końcowy to futbolówka ocierają się o poprzeczkę i... konieczność wznowienia gry od środka przez Victorię. Więcej fajerwerków przyniosła druga odsłona – te z perspektywy Smreka to trafienia bliźniacze po zejściach z lewego skrzydła Alvesa Moty (48. minuta) oraz Szymona Stawowczyka (70. minuta), które obaj wieńczyli uderzeniami prawą nogą, a przed zatrzepotaniem w siatce piłka odbijała się jeszcze od słupka. Wygraną gospodarze przypieczętowali już w 90. minucie, gdy faul na Breno Mourze pomścił z rzutu karnego Deiverson Lima.
– To nasz bardzo dobry występ, najlepszy na wiosnę. Wraz z nim zawodnicy wyraźnie uwierzyli w siebie i liczę, że będzie to fajny krok do przodu. Do argumentów piłkarskich, które były po naszej stronie, dołożyliśmy walkę i bieganie, więc kibice mogli być zadowoleni – mówi Piotr Jaroszek, szkoleniowiec zwycięzców.
Dla ekipy z Hażlacha daleka wyprawa okazała się niepomyślna. Doznali porażki numer 13. w obecnym sezonie, w czym zrównali się ze swoim niedzielnym przeciwnikiem. Przegranej nie uniknęli, mimo iż w 58. minucie pokusili się o gola zmieniającego wynik na „stykowy”. Piłkę po zgraniu Kacpra Brachaczka przejął Dawid Waliczek i z półwoleja przymierzył nie do obrony z okolic „16”. Na nic zdały się inne strzały Victorii, bo tych podopieczni trenera Jakuba Mrozika odnotowali ilość dwucyfrową.