Konkluzja podjęta powyżej ma ścisły związek z konfrontacją Drzewiarza z czeskim MFK Havirov, w której beskidzki IV-ligowiec dołożył wszelkich starań, aby rywalowi się przeciwstawić. Jasieniczanie żałować mogą pierwszej części sparingu. – Dominowaliśmy w niej i stwarzaliśmy sobie niezłe okazje bramkowe. Zdobyliśmy nawet prowadzenie po trafieniu samobójczym Czechów, ale nie zdołaliśmy tej przewagi utrzymać, a w zasadzie pierwszy celny strzał rywala dał mu gola – opisuje Tomasz Wróbel, szkoleniowiec Drzewiarza.
 


Nieco gorzej wiodło się jasienickiej drużynie po przerwie, a błędy „w tyłach” sprawiły, że Drzewiarz zmuszony został do pościgu przy stanie 3:1 dla ekipy zza granicy. Najpierw Dawid Zieliński uzyskał gola honorowego, niebawem sprytnie rzut wolny wykonał Konrad Bukowczan i gdy całkiem realne stało się odwrócenie losów rywalizacji, wzorowa kontra konkurenta ustaliła rezultat końcowy nieznacznie na jego korzyść.

Bez ogródek trener jasieniczan mówił po meczu o ogromie pracy czekającej jego podopiecznych jeszcze przed powrotem na ligowe boiska. – Budujemy zespół, kadra zmieniła się bardzo mocno, więc do przodu zmierzamy powoli. Gra w kolejnym sparingu trochę optymizmem napawa, ale mnóstwo pracy na treningach musimy dalej wykonywać – przyznaje Wróbel.