– Taki jest piłkarski los. Nie robimy żadnej tragedii z zaistniałej sytuacji – mówi na samym wstępie Piotr Raczek, prezes LKS-u Leśna, komentując zakończone w sobotę zmagania w „okręgówce”, w których drużyna zajęła miejsce przedostatnie w tabeli – równoznaczne z opuszczeniem dotychczasowego szczebla ligowego.

W Leśnej nie zapowiada się wraz z degradacją na raptowne ruchy. Jakkolwiek rewolucji nie będzie, a jedyne na ten moment osłabienie z gatunku bardzo prawdopodobnych to czasowy transfer Michała Iwanka do beniaminka A-klasy Żywiec Grapy Trzebinia, tak przesądzone jest odejście trenera Seweryna Caputy. Poczynaniami ekipy z Leśnej dowodził przez niemal 5 lat, wywalczając w tym okresie z drużyną awans do „okręgówki”. – Jego udział w funkcjonowaniu naszego klubu był istotny. Wykonał fajną pracę, zwłaszcza z młodymi zawodnikami, którzy mogli się rozwinąć – tłumaczy Raczek.

Już teraz donośne są głosy, że spadkowicz będzie chciał odegrać w A-klasie którąś z ważnych ról, pomimo iż kwestia przejęcia schedy po Capucie nie została jeszcze w pełni wyklarowana. – Niektórzy piłkarze lubią grać na tym poziomie. Jest łatwiej i nie ma też dalekich wyjazdów, częściej się poza tym wygrywa, a to zawsze cieszy – dodaje nasz rozmówca. – Jeśli utrzymamy skład, jakim dysponowaliśmy w minionym sezonie, to nie powinno być źle. Spokojnie możemy zameldować się w czołówce stawki – podsumowuje sternik reprezentanta żywieckiego podokręgu.