Na sztucznym boisku w Cygańskim Lesie gospodarze poczynali sobie o wiele lepiej. Wykorzystali zwłaszcza fakt, że bestwinianie zupełnie nie odnaleźli się w meczowych okolicznościach w premierowej z odsłon spotkania, zakończonej stosunkiem 5:1 na rzecz „rekordzistów”. – Trudno coś dobrego powiedzieć o naszej grze w tym fragmencie meczu. Najzwyczajniej nie było nas na boisku. Dopiero po zmianie stron wyglądało to lepiej – opowiada Dawid Szewczuk, szkoleniowiec ekipy z Bestwiny.

Goście uzyskali finalnie skromne łupy w sparingu. Rozmiary dotkliwej porażki 2:8 zmniejszyli: Wojciech Wilczek strzałem z dystansu po „długim” słupku oraz Igor Jurzak w następstwie kontry swojego zespołu i uderzenia z półwoleja. – Mimo wszystko sparing uznaję za wartościowy dla nas. Weryfikację naszej formy otrzymamy już wkrótce w lidze – nadmienia trener LKS-u.

Częściowym wytłumaczeniem nieszczególnie dobrej postawy w ostatnim sparingu są absencje kadrowe, bo tych było w zespole z Bestwiny kilka, by wspomnieć o Tomaszu Gali, Damianie Gacku, Fabianie Rivie czy Mateuszu Pietraszewskim.