Jeżeli 2. kolejka PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej miała być kolejką, która przyniesie mega sensację, to raczej mało kto spodziewał się, że takowa będzie miała miejsce w Bestwinie. Bo o ile zwycięstwo gospodarzy prawdopodobne było, to na pewno nie w takich rozmiarach. 

Dawno nie widziałem tak słabej Koszarawy - powiedział po meczu sternik LKS-u Bestwina, Sławomir Szymala. I trudno dziwić się słowom szkoleniowca, wszak żywczanie na "obczyźnie" zwyczajnie skompromitowali się. Już w 5. minucie Wojciech Mrok musiał wyciągać piłkę z siatki po tym, jak z 3. metra skierował ją do niej Szymon Skęczek. Co ciekawe, po utracie tej bramki podopieczni Sławomira Białka wzięli się za odrabianie strat, lecz nieskutecznie. Wpierw Bartłomiej Jakubiec z najbliższej odległości trafił w jednego z leżących miejscowych defensorów, następnie po strzale Mariusza Kosibora skutecznie interweniował Bartłomiej Droździk. Sztuka, która nie udała się Koszarawie ponownie udała się gospodarzom. Dośrodkowanie z rzutu wolnego na gola zamienił Mateusz Radwański, a gdy chwil kilka po zmianie stron Mateusz Włoszek "wyplutą" przez Mroka piłkę skierował do bramki wiadome już było, że przyjezdni dziś nic nie ugrają. I to pomimo faktu, że Kosibor w 68. minucie wykorzystał rzut karny, który podyktowany został po faulu na nim. 

Dwa ostatnie słowa należały do "pociech" Szymali. W 81. minucie ponownie nie popisał się Mrok, a "dwupaka" ustrzelił Radwański. Wynik ustalił uderzeniem z "wapna" Adrian Miroski