Potyczka planowana pierwotnie na 11 listopada została przełożona, co więcej zmienił się jej gospodarz. Atut własnego boiska wyżej notowany zespół z Hażlacha wykorzystał. I to bezwzględnie. W premierowym kwadransie Marcin Siekierka i Antoni Ogrodnik zapewnili sporą zaliczkę Victorii. Tuż po przerwie goleszowianie nawiązali kontakt trafienie Piotra Felisa, ale już w 48. minucie było 3:1, gdy niezawodny Kamil Szajter, co ciekawe do niedawna strzelający gole dla... niedzielnego konkurenta, pokonał golkipera LKS-u. Miejscowi na tym nie poprzestali, jeszcze po dwakroć zaskakiwali defensywę spadkowicza z „okręgówki”, by rozgromić go zasłużenie 5:1.
 



– Mieliśmy mecz pod pełną kontrolą. Był krótki fragment, w którym przeciwnik mocniej się postawił, ale zagraliśmy bardzo dobrze, a wykorzystując stworzone okazje mogliśmy nawet strzelić więcej goli. Tym bardziej taka gra cieszy, że ostatnio mieliśmy w drużynie problemy zdrowotne, co storpedowało nasze treningi – komentuje Dariusz Kłoda, szkoleniowiec zwycięzcy a-klasowych „ostatków”.

Wobec skalpu na finiszu jesieni Victoria przesunęła się na 6. miejsce w tabeli, gromadząc 22 punkty przy bardzo korzystnym bilansie bramkowym 37:20. – Całemu zespołowi należą się podziękowania za tę rundę. Osiągnęliśmy naprawdę fajny wynik – przyznaje trener ekipy z Hażlacha.

Odnotujmy, że przyjezdni z Goleszowa takich powodów do satysfakcji na półmetku sezonu nie mają. „Plac” numer 11. to dorobek skromny i raczej potencjału LKS-u nie oddający.